Idę sam, nikt mnie nie
widzi, mimo że idę obok.
I gdy tak chodzę sam,
mój cień nie może nadążyć, a myśli krążą wokół
tysiąca dusz przy drogach. \
Mój cień mówi
bym zwolnił bym dał światu szanse.
By w końcu mnie
zrozumieli.
A ja nadal idę sam.
Chyba już się przyzwyczaiłem do tego że moje zdanie dla nikogo
się nie liczy, że nie ważne co zrobię czy powiem i tak nie mam
racji. Jude traktował mnie tak samo jak inni, ale to już nie
nowość. Mieszkałem z nim już od paru tygodni, w domu byłem tylko
raz, dowiedziałem się że mój ,,przyjaciel” zapłacił
mojej rodzinie za to żeby mnie nie szukali. Chyba jeszcze nikt nigdy
mnie tak nie zranił. W moim byłym domu sytuacja bardzo się
poprawiła, nowe meble, nowe sprzęty. Lepsze ubrania dla wszystkich
domowników. Spytałem się taty ile dostał od Jude'a, ale
usłyszałem tylko że to nie moja sprawa i żebym wyciągnął od
Jude'a jeszcze trochę kasy. Normalnie brakowało mi słów na
zachowanie mojej rodziny.
Między mną a Jude'm totalnie wszystko stanęło, nie było nic.
Prawie ze sobą nie rozmawialiśmy, byliśmy sobie obcy. A ja
naprawdę chciałem aby między nami było coś więcej. Marzyłem o
tym by mnie znów pocałował by mnie dotykał.
***
Patrzyłem się w lustro. Na mojej twarzy był widoczny grymas
niezadowoleni. Moje odbicie przyprawiało mnie o mdłości. Byłem
niczym, zupełnym zerem, no bo co we mnie było fajnego. Chude ciało,
żółte wręcz włosy. Takich jak ja było pełno, sam nie
rozumiem dlaczego robiłem sobie nadzieje, przecież Jude jest dla
mnie za wspaniały. Z kieszeni spodni wyjąłem pudełko z
tabletkami, wysypałem sobie na rękę kilka...
Kilka minut później siedziałem w pokoju, w dłoni miałem
książkę. Usłyszałem pukanie do drzwi.
-Proszę.-Powiedziałem po paru sekundach. Do pokoju wszedł Jude
ubrany w czarne spodnie i białą bluzkę.
-Hej, jedziesz ze mną??-Spytał posyłając mi ten swój
piękny uśmiech. Wszystko się we mnie przewróciło. Moje
serce zaczęło bić tak szybko że nie potrafię sobie tego
wyobrazić.
-A gdzie??-Spytałem patrząc na jego mięśnie.
-Aaaaa w pewne takie miejsce. Spodoba ci się tam.
-Dobra jadę.-Powiedziałem, cieszyłem się jak dziecko że chce bym
z nim jechał. Jude zaczął się cicho śmiać.
-Spakuj sobie trochę ciuchów.-Teraz to mnie zaskoczył.
-To na ile my jedziemy??
-Na parę dni.-Powiedział wychodząc z pokoju. Zacząłem się
pakować do dużej torby. Spakowałem cztery bluzki, trzy pary spodni
i kilka innych rzeczy. Oczywiście wziąłem też mój
ulubiony żel pod prysznic,
Jude sprowadził mi go z Francji. Pachniał tak pięknie.
Z torbą zeszedłem do
salonu, tam czekał Jude, patrzył na mnie z lekkim uśmiechem.
Wsiedliśmy do samochodu i
od razu poczułem piękny zapach mojego towarzystwa. Delektowałem
się nim zasłaniając twarz włosami.
Chwytam cię za rękę,
ale ty mnie odpychasz.
Nie pozwalasz mi na
zrozumienie tego co tobą kieruje.
Dlaczego musisz być
dla mnie taką tajemnicą, dlaczego musisz być jak odległa planeta
której nie mogę dotknąć.
Kolejna
notatka w moim dzienniku, ostatnio coraz więcej pisze. Jechaliśmy
już dwie i pół godziny. A Jude nadal nie chciał mi
powiedzieć gdzie jedziemy. Siedziałem i pisałem, a muzyka
delikatnie pieściła moje uszy. Poprosiłem Jude'a o to by włączył
jakąś delikatniejszą. Bo to co on zwykle słuchał nie nadawało
się do słuchania.
-Jak
tam??-Spytał Jude patrząc na mnie. Jego wzrok tylko na sekundę
zaszczycił mnie swą uwagą.
-Gdzie
jedziemy??!!!-Spytałem, w mim głosie był wyraźny smutek.
-W pewne
miejsce, słyszałeś kiedyś o masakrze Itoku???-Spytał patrząc mi
w oczy. W mojej głowie pojawiły się wiadomości z historii, a
właściwie resztki wiadomości. Jakieś nędzne wycinki, nic
konkretnego.-Dobra nic.-Jude pokręcił głową, szybko wyjąłem
telefon i słuchawki, wpisałem w wyszukiwarce Masakra Itoku i zaraz
wyskoczył mi link do filmu, film był o cesarzu Japonii. Włączyłem
film przez słuchawki i od razu dałem się wciągnąć w film.
Znalazłem też link do książki.
Niski mężczyzna o
długich włosach za plecionych w warkocz biegł długim korytarzem. W
ręku trzymał coś co przypominało wazę. Zatrzymał się przed
wielkimi drzwiami, delikatnie zapukał i od razu usłyszał polecenie
wejścia. Niepewnym krokiem wszedł do środka, pomieszczenie było
wielkie.
Pod ścianą stało
wielkie łoże a na ścianach namalowane były różne słowa,
było też kilka półek. Wszystko wyglądało pięknie, w
pokoju dominowała biel i czerwień. Mężczyzna klęknął na jedno
kolano i głowe schylił bardzo nisko.
-Pani...
-Oh Eiji wiesz że kiedy
jesteśmy sami nie musisz się kłaniać.-Powiedziała kobieta
siedząca na łóżku, ubrana w tradycyjny kobiecy strój.
-Pani Akiko,
przepraszam.-Wyciągnął ręce przed siebie. Kobieta wstała i
wzięła do rąk wazę.
-Dziękuję Eiji, To
takie niesamowite. Dzisiaj mam poślubić mężczyznę mojego
życia.Wstań.-Powiedziała wiedząc że Eiji nie wstanie inaczej.
-Tak Pani, panią i całą
rodzinę Okazawa spotkał wielki zaszczyt, co bardziej dziwne godzi
się pani na ten ślub. To chyba pierwszy ślub z prawdziwej miłości
w historii.-Powiedział patrząc na Akiko. Ta uśmiechała się, w
jej oczach było widać radość.
-Kocham go, a on kocha
mnie...
-Proszę tylko nie
zapomnieć kim on jest...
-Jest najwspanialszym
człowiekiem na świecie. Jest mądry, sławny waleczny, ma wspaniałe
serce. Jest piękny.-Powiedziała jednym tchem. Eiji zaczął się
delikatnie śmiać.
-Zaiste jest waleczny,
mądry, a jego dobroć jest nie oceniona. Lecz Pani, jak każdy ma i
też złe cechy.-Powiedział spodziewając się że zostanie skazany
na śmierć za te słowa.
-A jakie to??-Spytała
kobieta.
-Przepraszam. Proszę
pozwolić mi się oddalić...
Księżyc świecił
mocno, mężczyzna i kobieta stali niedaleko małego wodospadu, woda
odbijała się i dawała wrażenie diamentów.
-Kocham cię, powiedziała
Akiko.-Patrząc na mężczyznę stojącego przed nią. Ten miał
długie czarne włosy opadające mu na plecy.
-Już na zawsze będziemy
razem, nigdy cię nie zostawię. Jesteś moja od chwili gdy zostaliśmy
małżeństwem.-Powiedział patrząc na nią z góry, w jego
głosie słychać było wyniosłość, ale w oczach widać było
czystą miłość skierowaną w Akiko, niską osóbkę o
pięknych czarnych oczach.
-Byłam twoja zawsze mój
Panie. Może wrócimy do środka aby świętować???-Spytała.
-Nie, zostaniemy
tutaj.-Powiedział mężczyzna i podniósł kobietę, zaczął
się z nią obracać.
-Aaaaaaaaaaaa!!-Piszczała
kobieta.
-Moja Pani czy nie
zechciała by pani popływać ze mną???-Spytał mężczyzna
stawiając ją na ziemi.
-Mój Panie,
oczywiście.-Skłoniła się, dobrze wiedziała że może pozwolić
sobie na to, byli w miejscu w którym mógł przebywać
tylko cesarz...
Zabawa trwała w
najlepsze, wszyscy zebrani w wielkiej sali śmiali się i pili.
Cieszyli się, stół pełen był picia i jadła. Wszystko było
idealne. Akiko wraz z mężem siedzieli na dwóch wielkich
siedzeniach i z uśmiechami na twarzy obserwowali jak ich lud
świętuje. Wydawało się że nic nie może zniszczyć tak idealnego
nastroju. Gdy nagle do sali wpadł mężczyzna ubrany w czarną
szatę. Rzucił się na kolana i popatrzył na cesarza.
-Wasza wysokość
atakują, lud zbuntowany, atakują.-Powiedział dusząc się
powietrzem. Na sali zapanował chaos. Wszyscy wojownicy wzięli do
rąk broń i ruszyli bronić cesarza i jego żony.
-Taichi!!!!-Krzyknęła
Akiko gdy dwóch strażników odciągało ją od jej
męża.
-Weźcie jeszcze parę
osób i macie jej pilnować bo inaczej zabije.-Krzyknął
cesarz. W sali rozpętało się istne piekło, straż starała się
nie dopuścić by stało się coś cesarzowi. Ten walczył razem z
nimi, wyprowadzono go na dwór gdzie walczyło około 200 osób.
Wszędzie było pełno krwi. Cesarz został złapany, trzymano go i
kazano patrzeć jak jego wojownicy giną. Jednak jego oni wcale nie
obchodzili, liczyło się tylko to by jego żona przeżyła i była
bezpieczna.
-Taichi!!-Usłyszał jej
krzyk. Zaczął się rozglądać i dopiero po chwili zobaczył ją,
stała naprzeciwko niego. Jakieś trzy metry. Zaczął krzyczeć by
uciekała lecz jeden z jego wrogów był szybszy, wbił jej
miecz prosto w brzuch...
Nigdy
chyba nie widziałem bardziej romantycznej historii, i w filmie i w
książce było o tym że cesarz przysiągł zemstę, obiecał że
zabije tego kto zabrał mu jego żonę. I podobno zrobił to, podobno
kazał zabić kilkaset osób, a tego kto zabił jego żonę
torturował i na końcu zabił.
Nie wiem
ile było w tym prawdy, ale to było piękne, takie tragiczne, takie
smutne.
-Za
kilka minut będziemy.-Powiedział Jude.
-Ile w
tej historii było prawdy??-Spytałem.
-Wszystko
to prawda, wiadomo to z wiarygodnych źródeł.-Wyjaśnił i
uśmiechnął się lekko.
Zatrzymaliśmy
się przed lasem, w głąb wiodła wąska droga. Zaczęliśmy iść,
szliśmy a robactwo robiło sobie z nas obiadek.
-No ile
jeszcze???-Spytałem zabijając kolejnego robaka który po mnie
chodził.
-Już
jesteśmy.-Powiedział gdy weszliśmy na wielką polane, rosła tam
piękna zielona trawa, popatrzyłem przed siebie i torba wypadła mi
z rąk, staliśmy przed zamkiem, wielkim pięknym zamkiem. Był
wielki, naprawdę wielki, wyglądał na stary, na bardzo stary.
-Gdzie
my jesteśmy,Jude??-Spytałem, patrząc na chłopaka ten uśmiechał
się.
-W pałac
Itoku.
-Coooooo!!!!-Spytałem,
to było przecież niemożliwe.
-Moja
rodzina znalazła go i odbudowała. Wszystko jest tak jak było
kiedyś, z tym że jest wyposażony nowocześnie. Chodź.
Weszliśmy
do środka, byłem raz w pałacu, i było tu bardzo podobnie.
Zostawiłem swoje rzeczy w pokoju i wyszedłem do ogrodu. Usiadłem
na trawie i zacząłem pisać, to miejsce było idealne.
-Podoba
ci się tutaj??-Spytał Jude siadając obok mnie.
-Tak
tutaj jest cudownie.
-To
chodź pokaże ci jeszcze piękniejsze miejsce.-Wstał i pociągnął
mnie za sobą, zabrałem notatnik i podążyłem za nim. Szliśmy po
schodach z kamienia wokół rosły różne krzewy. Jude
złapał mnie znów za rękę i przyciągnął do siebie.
-Co
robisz??-Spytałem.
-Zamknij
oczy.
-Nie.-Westchnął
i stanął za mną, zakrył mi oczy i szliśmy dalej, zeszliśmy ze
schodów i szliśmy dalej. Po chwili poczułem chłodniejszy
powiew.
-Witaj w
raju.-Szepnął mi do ucha i pocałował w usta odsłaniając mi
oczy. Stałem niedaleko wodospadu. Przez dłuższą chwile patrzyłem
jak woda spada z góry i nie mogłem uwierzyć.
-Ale.-Nie
dokończyłem bo zaczął mnie całować, oddawałem pocałunek. Sam
nie wiem kiedy położył mnie na ziemi, nadal całował, po chwili
odsunął się lekko a z moich ust padła nie prośba lecz
błaganie.-Jude błagam weź mnie. Jego oczy nie wyrażały nic, znów
miał soczewki. Złapał mnie w pasie i podniósł wstając.
Niósł mnie całując, widziałem że nie szliśmy do zamku.
Weszliśmy do jakiegoś budynku który widocznie był tylko
sypialnią. Było tam wielkie łóżko na którym
znalazłem się w błyskawicznym tempie.
-Jesteś
pewien że tego chcesz???-Spytał pochylając się nad moją totalnie
pobudzoną postacią. Pragnąłem go, chciałem by mnie wziął,
chciałem go poczuć, chciałem by mnie brał kiedy tylko będzie to
możliwe. Nie ważne za jaką cene, ale chce być jego zabawką, jego
dziwką, jego prywatną kurwą. Kurwą którą będzie brał co
noc albo nawet jeszcze częściej.
-Jestem
pewien. Jude kocham cię i chce byś miał mnie całego.
-Ale...
-Kurwa
pierdol mnie, błagam pieprz mnie tak mocno że nie będę miał siły
wstać.-Krzyknąłem wbijając mu się w usta. Chyba spodobała mu
się moja odpowiedź bo zdarł ze mnie bluzkę to samo zrobił ze
swoją.
-Czekaj.-Szybko
wstał i wszedł do pomieszczenia które było obok. Wrócił
niosąc jakąś butelkę, uklęknął pomiędzy moimi nogami i zaczął
zdejmować moje spodnie, razem z bokserkami. Gdy to zrobił zaczął
mi się dokładnie przyglądać, patrzył na mnie i patrzył a ja
byłem tak podniecony, tak bardzo potrzebowałem by ktoś się mną
zajął. Jude powoli zdjął swoje spodnie, nalał trochę płynu na
palce i delikatnie dotknął mojego wejścia, robił to tak
delikatnie.
-Jude
Kurwa nie baw się ze mną???-Krzyknąłem gdy drugą ręką zdjął
bokserki a pierwszą jeździł wokół mojego wejścia.
Popatrzył mi w oczy i złapał za uda zawiesił moje nogi na swoich
ramionach i jednym szybkim ruchem wszedł we mnie. Poczułem ogromny
ból, nie porównywalny z niczym innym. Z moich oczy
zaczęły lecieć łzy, a z gardła wydobywał się jęk bólu.
-Przepraszam.-Szepnął
i wykonał ruch, po chwili kolejny i kolejny. Z czasem zaczęło mi
się to podobać.
-Mocniej!-Krzyknąłem
i wtedy Jude zaczął poruszać się mocno i szybko, krzyczałem!!
Wchodził
i wychodził ze mnie prawie cały. Czułem jak z mojego wnętrza leci
krew. Ale nie przeszkadzało mi to. Jude głośno sapał, jednak było
to zagłuszone przez moje krzyki. Moje nogi opadły więc Jude zaczął
mnie całować. Całował mocno, jego język totalanie mnie
zdominował, przeniósł się na szyje, nie wiem co z nią
robił ale było to wspaniałe, jego dłonie ściskały mnie to na
ramieniu to na klatce piersiowej. Czasem opierał się też jedną
ręką o mój brzuch. Czułem że jestem bliżej, z każdą
chwilą bliżej, Jude to wyczuł i zwolnił usiadł pociągając mnie
ze sobą, w ten sposób usiadłem mu na kolanach. I dopiero
wtedy poczułem go całego, wchodził jeszcze głębiej.
-Dobrze??-Spytał
odrywając się od mojej szyi. Jego ręce powędrowały na moje
plecy, czułem jak jego paznokcie wbijają się w moją skure i jak
przeciąga je wzdłuż moich pleców
-Emmmm,
Ammmm!!!!-Znowu zmieniliśmy pozycje, to było ponad moje
siły.-Aaaaaaaaaa.-Doszedłem z wielkim krzykiem. Jude pchnął kilka
razy i rozlał się na mnie.Wyszedł ze mnie i opadł obok...
Przepraszam
że tyle musieliście czekać ale miałam nawał obowiązków.
Owszem napisałam rozdział ale mi się nie spodobał i 5 stron
poszło się wal***.
Dziękuję
za przeczytanie mam nadzieje że się podobało. Proszę o komy.
Dziękiiiiii!!!!!!