środa, 13 sierpnia 2014

6

Idę sam, nikt mnie nie widzi, mimo że idę obok.
I gdy tak chodzę sam, mój cień nie może nadążyć, a myśli krążą wokół tysiąca dusz przy drogach. \
Mój cień mówi bym zwolnił bym dał światu szanse.
By w końcu mnie zrozumieli.
A ja nadal idę sam.


Chyba już się przyzwyczaiłem do tego że moje zdanie dla nikogo się nie liczy, że nie ważne co zrobię czy powiem i tak nie mam racji. Jude traktował mnie tak samo jak inni, ale to już nie nowość. Mieszkałem z nim już od paru tygodni, w domu byłem tylko raz, dowiedziałem się że mój ,,przyjaciel” zapłacił mojej rodzinie za to żeby mnie nie szukali. Chyba jeszcze nikt nigdy mnie tak nie zranił. W moim byłym domu sytuacja bardzo się poprawiła, nowe meble, nowe sprzęty. Lepsze ubrania dla wszystkich domowników. Spytałem się taty ile dostał od Jude'a, ale usłyszałem tylko że to nie moja sprawa i żebym wyciągnął od Jude'a jeszcze trochę kasy. Normalnie brakowało mi słów na zachowanie mojej rodziny.
Między mną a Jude'm totalnie wszystko stanęło, nie było nic. Prawie ze sobą nie rozmawialiśmy, byliśmy sobie obcy. A ja naprawdę chciałem aby między nami było coś więcej. Marzyłem o tym by mnie znów pocałował by mnie dotykał.

***

Patrzyłem się w lustro. Na mojej twarzy był widoczny grymas niezadowoleni. Moje odbicie przyprawiało mnie o mdłości. Byłem niczym, zupełnym zerem, no bo co we mnie było fajnego. Chude ciało, żółte wręcz włosy. Takich jak ja było pełno, sam nie rozumiem dlaczego robiłem sobie nadzieje, przecież Jude jest dla mnie za wspaniały. Z kieszeni spodni wyjąłem pudełko z tabletkami, wysypałem sobie na rękę kilka...
Kilka minut później siedziałem w pokoju, w dłoni miałem książkę. Usłyszałem pukanie do drzwi.
-Proszę.-Powiedziałem po paru sekundach. Do pokoju wszedł Jude ubrany w czarne spodnie i białą bluzkę.
-Hej, jedziesz ze mną??-Spytał posyłając mi ten swój piękny uśmiech. Wszystko się we mnie przewróciło. Moje serce zaczęło bić tak szybko że nie potrafię sobie tego wyobrazić.
-A gdzie??-Spytałem patrząc na jego mięśnie.
-Aaaaa w pewne takie miejsce. Spodoba ci się tam.
-Dobra jadę.-Powiedziałem, cieszyłem się jak dziecko że chce bym z nim jechał. Jude zaczął się cicho śmiać.
-Spakuj sobie trochę ciuchów.-Teraz to mnie zaskoczył.
-To na ile my jedziemy??
-Na parę dni.-Powiedział wychodząc z pokoju. Zacząłem się pakować do dużej torby. Spakowałem cztery bluzki, trzy pary spodni i kilka innych rzeczy. Oczywiście wziąłem też mój
ulubiony żel pod prysznic, Jude sprowadził mi go z Francji. Pachniał tak pięknie.
Z torbą zeszedłem do salonu, tam czekał Jude, patrzył na mnie z lekkim uśmiechem.
Wsiedliśmy do samochodu i od razu poczułem piękny zapach mojego towarzystwa. Delektowałem się nim zasłaniając twarz włosami.

Chwytam cię za rękę, ale ty mnie odpychasz.
Nie pozwalasz mi na zrozumienie tego co tobą kieruje.
Dlaczego musisz być dla mnie taką tajemnicą, dlaczego musisz być jak odległa planeta której nie mogę dotknąć.

Kolejna notatka w moim dzienniku, ostatnio coraz więcej pisze. Jechaliśmy już dwie i pół godziny. A Jude nadal nie chciał mi powiedzieć gdzie jedziemy. Siedziałem i pisałem, a muzyka delikatnie pieściła moje uszy. Poprosiłem Jude'a o to by włączył jakąś delikatniejszą. Bo to co on zwykle słuchał nie nadawało się do słuchania.
-Jak tam??-Spytał Jude patrząc na mnie. Jego wzrok tylko na sekundę zaszczycił mnie swą uwagą.
-Gdzie jedziemy??!!!-Spytałem, w mim głosie był wyraźny smutek.
-W pewne miejsce, słyszałeś kiedyś o masakrze Itoku???-Spytał patrząc mi w oczy. W mojej głowie pojawiły się wiadomości z historii, a właściwie resztki wiadomości. Jakieś nędzne wycinki, nic konkretnego.-Dobra nic.-Jude pokręcił głową, szybko wyjąłem telefon i słuchawki, wpisałem w wyszukiwarce Masakra Itoku i zaraz wyskoczył mi link do filmu, film był o cesarzu Japonii. Włączyłem film przez słuchawki i od razu dałem się wciągnąć w film. Znalazłem też link do książki.

Niski mężczyzna o długich włosach za plecionych w warkocz biegł długim korytarzem. W ręku trzymał coś co przypominało wazę. Zatrzymał się przed wielkimi drzwiami, delikatnie zapukał i od razu usłyszał polecenie wejścia. Niepewnym krokiem wszedł do środka, pomieszczenie było wielkie.
Pod ścianą stało wielkie łoże a na ścianach namalowane były różne słowa, było też kilka półek. Wszystko wyglądało pięknie, w pokoju dominowała biel i czerwień. Mężczyzna klęknął na jedno kolano i głowe schylił bardzo nisko.
-Pani...
-Oh Eiji wiesz że kiedy jesteśmy sami nie musisz się kłaniać.-Powiedziała kobieta siedząca na łóżku, ubrana w tradycyjny kobiecy strój.
-Pani Akiko, przepraszam.-Wyciągnął ręce przed siebie. Kobieta wstała i wzięła do rąk wazę.
-Dziękuję Eiji, To takie niesamowite. Dzisiaj mam poślubić mężczyznę mojego życia.Wstań.-Powiedziała wiedząc że Eiji nie wstanie inaczej.
-Tak Pani, panią i całą rodzinę Okazawa spotkał wielki zaszczyt, co bardziej dziwne godzi się pani na ten ślub. To chyba pierwszy ślub z prawdziwej miłości w historii.-Powiedział patrząc na Akiko. Ta uśmiechała się, w jej oczach było widać radość.
-Kocham go, a on kocha mnie...
-Proszę tylko nie zapomnieć kim on jest...
-Jest najwspanialszym człowiekiem na świecie. Jest mądry, sławny waleczny, ma wspaniałe serce. Jest piękny.-Powiedziała jednym tchem. Eiji zaczął się delikatnie śmiać.
-Zaiste jest waleczny, mądry, a jego dobroć jest nie oceniona. Lecz Pani, jak każdy ma i też złe cechy.-Powiedział spodziewając się że zostanie skazany na śmierć za te słowa.
-A jakie to??-Spytała kobieta.
-Przepraszam. Proszę pozwolić mi się oddalić...
Księżyc świecił mocno, mężczyzna i kobieta stali niedaleko małego wodospadu, woda odbijała się i dawała wrażenie diamentów.
-Kocham cię, powiedziała Akiko.-Patrząc na mężczyznę stojącego przed nią. Ten miał długie czarne włosy opadające mu na plecy.
-Już na zawsze będziemy razem, nigdy cię nie zostawię. Jesteś moja od chwili gdy zostaliśmy małżeństwem.-Powiedział patrząc na nią z góry, w jego głosie słychać było wyniosłość, ale w oczach widać było czystą miłość skierowaną w Akiko, niską osóbkę o pięknych czarnych oczach.
-Byłam twoja zawsze mój Panie. Może wrócimy do środka aby świętować???-Spytała.
-Nie, zostaniemy tutaj.-Powiedział mężczyzna i podniósł kobietę, zaczął się z nią obracać.
-Aaaaaaaaaaaa!!-Piszczała kobieta.
-Moja Pani czy nie zechciała by pani popływać ze mną???-Spytał mężczyzna stawiając ją na ziemi.
-Mój Panie, oczywiście.-Skłoniła się, dobrze wiedziała że może pozwolić sobie na to, byli w miejscu w którym mógł przebywać tylko cesarz...
Zabawa trwała w najlepsze, wszyscy zebrani w wielkiej sali śmiali się i pili. Cieszyli się, stół pełen był picia i jadła. Wszystko było idealne. Akiko wraz z mężem siedzieli na dwóch wielkich siedzeniach i z uśmiechami na twarzy obserwowali jak ich lud świętuje. Wydawało się że nic nie może zniszczyć tak idealnego nastroju. Gdy nagle do sali wpadł mężczyzna ubrany w czarną szatę. Rzucił się na kolana i popatrzył na cesarza.
-Wasza wysokość atakują, lud zbuntowany, atakują.-Powiedział dusząc się powietrzem. Na sali zapanował chaos. Wszyscy wojownicy wzięli do rąk broń i ruszyli bronić cesarza i jego żony.
-Taichi!!!!-Krzyknęła Akiko gdy dwóch strażników odciągało ją od jej męża.
-Weźcie jeszcze parę osób i macie jej pilnować bo inaczej zabije.-Krzyknął cesarz. W sali rozpętało się istne piekło, straż starała się nie dopuścić by stało się coś cesarzowi. Ten walczył razem z nimi, wyprowadzono go na dwór gdzie walczyło około 200 osób. Wszędzie było pełno krwi. Cesarz został złapany, trzymano go i kazano patrzeć jak jego wojownicy giną. Jednak jego oni wcale nie obchodzili, liczyło się tylko to by jego żona przeżyła i była bezpieczna.
-Taichi!!-Usłyszał jej krzyk. Zaczął się rozglądać i dopiero po chwili zobaczył ją, stała naprzeciwko niego. Jakieś trzy metry. Zaczął krzyczeć by uciekała lecz jeden z jego wrogów był szybszy, wbił jej miecz prosto w brzuch...

Nigdy chyba nie widziałem bardziej romantycznej historii, i w filmie i w książce było o tym że cesarz przysiągł zemstę, obiecał że zabije tego kto zabrał mu jego żonę. I podobno zrobił to, podobno kazał zabić kilkaset osób, a tego kto zabił jego żonę torturował i na końcu zabił.
Nie wiem ile było w tym prawdy, ale to było piękne, takie tragiczne, takie smutne.
-Za kilka minut będziemy.-Powiedział Jude.
-Ile w tej historii było prawdy??-Spytałem.
-Wszystko to prawda, wiadomo to z wiarygodnych źródeł.-Wyjaśnił i uśmiechnął się lekko.
Zatrzymaliśmy się przed lasem, w głąb wiodła wąska droga. Zaczęliśmy iść, szliśmy a robactwo robiło sobie z nas obiadek.
-No ile jeszcze???-Spytałem zabijając kolejnego robaka który po mnie chodził.
-Już jesteśmy.-Powiedział gdy weszliśmy na wielką polane, rosła tam piękna zielona trawa, popatrzyłem przed siebie i torba wypadła mi z rąk, staliśmy przed zamkiem, wielkim pięknym zamkiem. Był wielki, naprawdę wielki, wyglądał na stary, na bardzo stary.
-Gdzie my jesteśmy,Jude??-Spytałem, patrząc na chłopaka ten uśmiechał się.
-W pałac Itoku.
-Coooooo!!!!-Spytałem, to było przecież niemożliwe.
-Moja rodzina znalazła go i odbudowała. Wszystko jest tak jak było kiedyś, z tym że jest wyposażony nowocześnie. Chodź.
Weszliśmy do środka, byłem raz w pałacu, i było tu bardzo podobnie. Zostawiłem swoje rzeczy w pokoju i wyszedłem do ogrodu. Usiadłem na trawie i zacząłem pisać, to miejsce było idealne.
-Podoba ci się tutaj??-Spytał Jude siadając obok mnie.
-Tak tutaj jest cudownie.
-To chodź pokaże ci jeszcze piękniejsze miejsce.-Wstał i pociągnął mnie za sobą, zabrałem notatnik i podążyłem za nim. Szliśmy po schodach z kamienia wokół rosły różne krzewy. Jude złapał mnie znów za rękę i przyciągnął do siebie.
-Co robisz??-Spytałem.
-Zamknij oczy.
-Nie.-Westchnął i stanął za mną, zakrył mi oczy i szliśmy dalej, zeszliśmy ze schodów i szliśmy dalej. Po chwili poczułem chłodniejszy powiew.
-Witaj w raju.-Szepnął mi do ucha i pocałował w usta odsłaniając mi oczy. Stałem niedaleko wodospadu. Przez dłuższą chwile patrzyłem jak woda spada z góry i nie mogłem uwierzyć.
-Ale.-Nie dokończyłem bo zaczął mnie całować, oddawałem pocałunek. Sam nie wiem kiedy położył mnie na ziemi, nadal całował, po chwili odsunął się lekko a z moich ust padła nie prośba lecz błaganie.-Jude błagam weź mnie. Jego oczy nie wyrażały nic, znów miał soczewki. Złapał mnie w pasie i podniósł wstając. Niósł mnie całując, widziałem że nie szliśmy do zamku. Weszliśmy do jakiegoś budynku który widocznie był tylko sypialnią. Było tam wielkie łóżko na którym znalazłem się w błyskawicznym tempie.
-Jesteś pewien że tego chcesz???-Spytał pochylając się nad moją totalnie pobudzoną postacią. Pragnąłem go, chciałem by mnie wziął, chciałem go poczuć, chciałem by mnie brał kiedy tylko będzie to możliwe. Nie ważne za jaką cene, ale chce być jego zabawką, jego dziwką, jego prywatną kurwą. Kurwą którą będzie brał co noc albo nawet jeszcze częściej.
-Jestem pewien. Jude kocham cię i chce byś miał mnie całego.
-Ale...
-Kurwa pierdol mnie, błagam pieprz mnie tak mocno że nie będę miał siły wstać.-Krzyknąłem wbijając mu się w usta. Chyba spodobała mu się moja odpowiedź bo zdarł ze mnie bluzkę to samo zrobił ze swoją.
-Czekaj.-Szybko wstał i wszedł do pomieszczenia które było obok. Wrócił niosąc jakąś butelkę, uklęknął pomiędzy moimi nogami i zaczął zdejmować moje spodnie, razem z bokserkami. Gdy to zrobił zaczął mi się dokładnie przyglądać, patrzył na mnie i patrzył a ja byłem tak podniecony, tak bardzo potrzebowałem by ktoś się mną zajął. Jude powoli zdjął swoje spodnie, nalał trochę płynu na palce i delikatnie dotknął mojego wejścia, robił to tak delikatnie.
-Jude Kurwa nie baw się ze mną???-Krzyknąłem gdy drugą ręką zdjął bokserki a pierwszą jeździł wokół mojego wejścia. Popatrzył mi w oczy i złapał za uda zawiesił moje nogi na swoich ramionach i jednym szybkim ruchem wszedł we mnie. Poczułem ogromny ból, nie porównywalny z niczym innym. Z moich oczy zaczęły lecieć łzy, a z gardła wydobywał się jęk bólu.
-Przepraszam.-Szepnął i wykonał ruch, po chwili kolejny i kolejny. Z czasem zaczęło mi się to podobać.
-Mocniej!-Krzyknąłem i wtedy Jude zaczął poruszać się mocno i szybko, krzyczałem!!
Wchodził i wychodził ze mnie prawie cały. Czułem jak z mojego wnętrza leci krew. Ale nie przeszkadzało mi to. Jude głośno sapał, jednak było to zagłuszone przez moje krzyki. Moje nogi opadły więc Jude zaczął mnie całować. Całował mocno, jego język totalanie mnie zdominował, przeniósł się na szyje, nie wiem co z nią robił ale było to wspaniałe, jego dłonie ściskały mnie to na ramieniu to na klatce piersiowej. Czasem opierał się też jedną ręką o mój brzuch. Czułem że jestem bliżej, z każdą chwilą bliżej, Jude to wyczuł i zwolnił usiadł pociągając mnie ze sobą, w ten sposób usiadłem mu na kolanach. I dopiero wtedy poczułem go całego, wchodził jeszcze głębiej.
-Dobrze??-Spytał odrywając się od mojej szyi. Jego ręce powędrowały na moje plecy, czułem jak jego paznokcie wbijają się w moją skure i jak przeciąga je wzdłuż moich pleców
-Emmmm, Ammmm!!!!-Znowu zmieniliśmy pozycje, to było ponad moje siły.-Aaaaaaaaaa.-Doszedłem z wielkim krzykiem. Jude pchnął kilka razy i rozlał się na mnie.Wyszedł ze mnie i opadł obok...


Przepraszam że tyle musieliście czekać ale miałam nawał obowiązków. Owszem napisałam rozdział ale mi się nie spodobał i 5 stron poszło się wal***.
Dziękuję za przeczytanie mam nadzieje że się podobało. Proszę o komy.
Dziękiiiiii!!!!!!




7 komentarzy:

  1. super rozdział :) czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. hm...przeczytałam i powiem że nawet nawet.
    Podoba mi się ;) co prawda czasami nie nadążam tak szybko akcja się toczy , chociaż już wolę to niż opisywanie każdego kwiatka czy ptaszka na polanie ,bo i tak się u poniektórych zdarza ;)
    Już nie mogę się doczekać następnej notki mam nadzieje że pojawi się szybko
    życzę dużo weny ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy coś nowego?

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    świetne, zachowanie Juda, czasami trochę dziwne, czy ma coś więcej wspólnego z tą rodziną...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń