środa, 31 grudnia 2014

Anioł 1

Paliłem papierosa za papierosem, to już druga paczka w ciągu godziny. Heh, zresztą było mi to obojętne. Wszystko było mi obojętne, cały świat.

25 urodziny wow jakie to piękne a może nie. Dla większości to piękna liczba. Większość w tym wieku zaczęło już swoją pierwszą poważną prace. Ale nie ja, ja pracuje od dzieciństwa. Od małego dzień w dzień, pokazuje swój talent do zarabiania pieniędzy. Dzień w dzień cały świat mnie obserwuje. To trochę męczące, ale idzie się przyzwyczaić.
Na imię mam Thoma, i tak właściwie co mam więcej po za swoim imieniem. Nic bo wszystko pozostałe mogę stracić. Majątek, sławę przyjaciół, a imienia nigdy nie stracę.
Moje urodziny...
Dzień zacząłem od ostrego treningu wow, nic nadzwyczajnego ćwiczę często. Od rana zaczęłam dostawać niezliczoną ilość smesów i wiadomości wszelakiego rodzaju. Nawet ich nie odczytywałem, dzisiejszy dzień miałem zamiar spędzić w domu leżąc w łóżku i oglądając jakiś marny film na DVD. Moja 60 calowa plazma nieźle się spisywała.
Rodzina, fani, znajomi ciągle nie dawali mi spokoju. To wkurzało, bycie sławnym ma dużo zalet ale i też dużo wad. Już prawie zapomniałem co to prywatność spokój i cisza.
Od 7 roku życia śpiewam, wygrywałem wszystkie możliwe konkursy i zawody. Rodzice pchali mnie wszędzie, na początku bardzo mi się to podobało. Ale to na początku, teraz wolałbym być biednym chłopakiem ze wsi niż bogatym gnojkiem z niewyobrażalnie drogiej dzielnicy. Te wszystkie konkursy sprawiły że już w wieku 15 lat byłem znany na całą Azje. Dwa lata później uzyskałem status gwiazdy międzynarodowej. A co za tym idzie kasa, dużo kasy. Moi rodzice z przyjemnością to wykorzystali. Do uzyskania prze zemnie pełnoletności obłowili się tak, że teraz niczego im nie brakuje mimo że nie daje im ani jena. Ale jak wiadomo pieniądze szczęścia nie dają. A gdzie tam, zabierają szczęście. Możecie mi wierzyć ale oddał bym wszystko za jeden dzień normalnego nastolatka. Dzień bez tego całego przepychu, bez podlizywania się. Tak na leżałem do coraz szerszego grona ludzi na świecie, których dopadła depresja. Chociaż czy to można nazwać depresją. Mój psychiatra twierdzi że tak, ale czy on siedzi w mojej głowie Nie. Nikt nie wie co myślę nikt  nie wie co czuje...

Film był strasznie nudny, w sumie nic dziwnego oglądałem go już 30 razy. A ja leżałem na dużym pustym łóżku i zastanawiałem się co mam z sobą zrobić. Mogłem zrobić praktycznie wszystko a zarazem nic. Chwiejnym ruchem wstałem i zacząłem iść w kierunku mojego nowoczesnego gabinetu, który wykorzystywałem jako pracownie. Pomieszczenie było wielkie, każdy mebel każda choćby najmniejsza rzecz była aż do bólu nowoczesna. Nie ja wybierałem ten dom, to moja siostra. Stwierdziła że jest duży i funkcjonalny. Idealny dla gwiazdy mojego pokroju. Ale czy ja byłem gwiazdą???? Wątpię...
Fak płyty sprzedawały się w dużych nakładach, koncerty były zawsze udane a bilety na nie, sprzedane w 3 dni od ich wyjścia. Ale to nie czyniło mnie gwiazdą. Gwiazda to taka osoba która czerpie przyjemność z tego co robi. Pomaga swoim zachowaniem innym, jest dla nich wzorem do naśladowania. A ja jestem całkowitym przeciwieństwem tego.
Siedziałem sam nie wiem ile, w gabinecie leciała cicho muzyka. A ja myślałem po raz kolejny na temat sensu mojego życia. Czy w ogóle ja mam jakiś sens życia??? Z szuflady wyjąłem dwa opakowania tabletek uspokajających. Sam nie wiem kiedy ale na dłoni pojawiły się tabletki. Łykałem jedną za drugą...

Jasno tu. Coś za jasno, i to pikanie....
Kurwa nie udało się, jestem w jebanym szpitalu. Znowu ktoś mnie uratował, znowu ktoś kurwa postanowił za ingerować w moje życie. Chciałem się podnieść ale nie miałem siły się choćby ruszyć. Cu kurwa.... Co się kurwa dzieje, słyszałem czyjś głos. To była kobieta, mówiła coś. Chyba do mnie, bo słyszałem swoje imię. Mówiła i mówiła, a ja chciałem jej odpowiedzieć... Ale nie mogłem, próbowałem a nic mi nie wychodziło. Teraz inny głos, znałem go. To była moja mama, jezu co ona tu robi, przecież zabroniłem powiadamiać rodzinę w razie śmierci, lub wypadku. Miałem już tego dość. Ta biel była okropna, raziła niczym słońce i to takie ostre słońce. Moje powieki opadły na dół, a ja sam całym sobą próbowałem zasnąć. Lecz nawet tego mi nie można było. Poczułem szarpnięcie, i nagle wszystko wróciło. Znowu miałem panowanie nad całym ciałem. Znowu wszystko czułem i widziałem. Siedziałem na dużym szpitalnym łóżku, a przede mną stała moja matka i pielęgniarka. Patrzyły na mnie z litością w oczach. Co się stało??? Czy coś ze mną nie tak...
-Hej kochanie jak się czujesz???- Mama pochyliła się  i zbliżyła się tym do mnie.
-Ale jak??? Dlaczego ja żyję????-No właśnie dlaczego??? Kto mnie uratował, komu mam przypierdolić za to że sprawił że żyję. Mama popatrzyła na pielęgniarkę, ta wzruszyła ramionami i po kręciła głową. Mama przez chwilę jeszcze się na nią patrzyła. Po jakimś czasie znów skupiła swój wzrok na mnie. Uśmiechnęła się i pogłaskała mnie po głowie, taki prosty gest a ja poczułem się znów jak małe dziecko.
-Sakusa. Sakusa przyszła do twojego domu. A że miała klucze... Znalazła cię nieprzytomnego i zadzwoniła po karetkę. Boże jak ja się ciesze że żyjesz. Kochanie ja nie wiem co bym zrobiła gdybyś umarł. Jesteś całym moim światem moim kochanym dzieckiem.-Co kurwa??? Nie tak po tylu latach mi to mówi.... To jest chore.
- Mamo ja...-Nie zdążyłem nic powiedzieć bo do sali wszedł dobrze mi znany lekarz. Popatrzył na mnie i po kręcił głową. Podszedł do mojej mamy i przedstawił się. Zaczął coś tam mówić o tym że jestem częstym pacjentem i wg.
-A ty mój drogi pacjencie. Miałeś znowu szczęście, żyjesz.-Dodał widząc zdziwienie na mojej twarzy.
-Tsaa. To kiedy wypuszczacie mnie do domu??- Spytałem patrząc mu w oczy. Zwykle wesołe i pełne energi oczy doktora zmieniły się w poważne. Popatrzył na moją kartę.
-Cóż twój organizm jest ogólnie w dobrym stanie. Ale zatrzymamy cię na tydzień tak dla pewności że nic ci nie jest.-Ooo urlop można powiedzieć. Zacząłem z nim gadać chuj sam wie o czym. W tym czasie moja mama pojechała do mnie do domu po ciuchy dla mnie i jeszcze kilka ważnych rzeczy. Wow mamusia jest miła i chyba się martwi. Pewnie brakuje im kasy. Ale przywiozła wszystko to czego potrzebowałem. Oddział na którym byłem był duży i nowoczesny. Za odpowiednią opłatą(którą oczywiście zrobiłem) można było mieć samemu sale z najnowocześniejszym sprzętem. Oczywiście była też łazienka z której skorzystałem od razu po tym jak moja mama lekarz i ta cała pielęgniarka dali mi spokój.
Wymyty i ubrany stanąłem przed lustrem. Patrzyłem na chłopaka którego "kochały" miliony. Ale co we mnie było takiego niezwykłego??? Czarne włosy ,zielone oczy  opalone ciało. No tak nastolatki jarały się mną bo niby taki Kawaii . Że ciało piękne i wg ideał. Jezu ja i ideał??? Daleko mi do ideału. W sumie daleko mi do czegokolwiek.
Ubrany w szare dresy i białą bluzkę w serek wyszłam na korytarz. Ten tętnił życiem, ludzie byli zabiegani. Co chwilę gdzieś chodzili pielęgniarki lekarze i pacjenci. Chodziłem po korytarzu przez godzinę byłem dosłownie wszędzie. Od wiedziłem paru pacjentów. Poszłem nawet do dzieci. Jeden gdy tylko zjawiłem się w ich bawialni. Wskazał na mnie palcem i powiedział "O patrzcie to ten z plakatów" a inny Spytał czy może się do mnie przytulić. I tak przytuliłem małego. Niby nic ale mały bardzo się ucieszył, a mnie rozczulił ten jego dziecięcy uśmiech pełne radości. I ten błysk w oczach pełen nadziei i miłości do świata.
Znudziło mi się chodzenie po oddziale więc zaczęłem krążyć po szpitalu. Przeżyłem istny szok, nie cały szpital był taki piękny i nowoczesny. Większość miejsc była brudna i stara. Sprzęt ledwo co działał a pacjenci nie mieli prawie wg opieki. Moją uwagę przykuł oddział w którym było stanowczo najgorzej. Ale klimat...
Klimat był, cóż mogę przyznać piękny. Ludzie się do siebie uśmiechali, opowiadali kawały, większość ich rozmów nie miała sensu. A jednak nadal rozmawiali. Jedną z takich osób był chłopak z sali 457. Był niski, bynajmniej tak mi się wydawało. Bo siedział, rozmawiał z jakimś starszym panem o wojnie. Ten opowiadał mu o śmiesznych historiach z wojny. Chłopak wydawał się zafascynowany tymi opowiadaniami. Ja zresztą też stałem tak w drzwiach, i słuchałem. A oni nawet nie przerwali, najprawdopodobniej nawet nie wiedzieli że tam stoje. Aż w końcu wszedłem do sali i przedstawiłem się.
- Dzień dobry. Jestem Thoma.- Podałem im obu rękę. Starszy pan miał na imię Naruto  a młody chłopak Tsuno.

Hejo no wiem takie to krótkie i wg.
Ale proszę o komy.
<333333

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Anioł 0

Odszedł...
To już koniec...
W chwili gdy jego serce przestało bić, umarłem razem z nim. Bo jaki sens ma moje istnienie, skoro jedyna osoba jaką kochałem nie żyje.
Przecież to on mnie tworzył to on pokazał mi jak kochać, jak czuć...
A teraz go nie ma. Jest tylko nie przenikliwa pustka i smutek, nie to nie jest smutek to jest wycie w niewyobrażalnym bólu. Bólu który wyniszcza mnie całego, niszczy wszystko do około. Ale świat wokół jest mi obojętny, zawsze był. Aż poznałem go...
Mojego anioła...

niedziela, 14 grudnia 2014

Smutny koniec smutnego początku.

''Drogi pamiętniku, dzisiaj wróciłem do szkoły po zimowej przerwie.
W szkole nie za wiele się zmieniło, wszyscy jak zwykle zajęci byli swoimi sprawami. I znowu nikt ze mną nie rozmawiał, zresztą jak zwykle. W szkole panowała powszechna opinia że nie warto było się ze mną zadawać, i w sumie słusznie, byłem nic nie warty. Całe życie ludzie traktowali mnie jak śmiecia jak zabawkę. A ja się dawałem i nadal daje, czy to nie wystarczający powód by... by mnie oceniać.
Teraz siedzę na przerwie i pisze w moim pamiętniku''

Niski chłopak o blond żółtych włosach siedział w ławce na końcu klasy, siedział sam.
Chłopak miał na uszach słuchawki a w ręku książkę. Widać było strach w jego oczach, nikt nie znał jego historii, a wszyscy go oceniali.
-Naruto???- Blondyn usłyszał głos nad swoją głową, mimo tego że miał słuchawki wychwycił głos wysokiego chłopaka. Popatrzył mu w oczy zdejmując słuchawki, chłopak był naprawdę wysoki, miał krótkie czarne włosy i tego samego koloru oczy.
-Tttaaak???- W głosie blondyna był strach, zresztą każdy na jego miejscu by się bał. Bo oto przed nim stał Sasuke Uchiha. Syn jednego z największych mafiozów na świecie, syn mordercy i złodzieja. Sam też miał niczego sobie dorobek, gwałty, zabójstwa, zastraszenia. O Sasuke można było wiele opowiadać.
-Możemy porozmawiać???- To stanowczo nie było pytanie.
-Rozmawiamy przecież...- Blondyn nie zdążył dokończyć a już leżał na ziemi. Sasuke kopnął jego krzesło a te przewróciło się z hukiem.
-Pakuj się idziesz ze mną.- Naruto wiedział że nie ma nic do gadania. Szybko się spakował i po chwili szedł korytarzem za 'Czarnym'. Bał się, słyszał wiele o tym potworze. Sasuke zawsze miał to co chciał, był bogaty, miał wpływy i siłę.
Wsiedli do dużego samochodu. Auto było luksusowe i wielkie, Naruto nigdy nie był w tak drogim samochodzie. Mieszkał z przyjaciółką swoich zmarłych rodziców Tsunade. Kobieta była właścicielką małej księgarni. Co za tym idzie nie zarabiała za dużo. Ale Naruto uwielbiał tę kobiete, miała wielkie serce. Opiekowała się nim od 5 lat, od czasu gdy jego matka zabiła mu ojca a później popełniła samobójstwo strzelając sobie w serce, z tej samej broni z której zabiła swojego męża. Jego opiekunka była już stara i często brakowało jej siły, wtedy Naruto miał okazje odwdzięczać się jej za to co dla niego robi. A robiła dużo, za dużo.
Jechali nie wiadomo ile, blondyn cały czas myślał o tym gdzie jedzie. W końcu zdobył się na odwagę.
-Gdzie jedziemy?????- Pytanie blondyna widać rozbawiło Sasuke, chłopak zaczął się śmiać. Popatrzył na blondyna i westchnął. Ten zrobił się cały czerwony.
-O boshe, jaka z ciebie panienka. Na rumienienie się przyjdzie jeszcze czas. A jeżeli tak bardzo chcesz wiedzieć, to jedziesz do mnie do domu.- Mówiąc to Sasuke wydawał z siebie lekki syk jak u węża.
-Co ty chcesz mi zrobić- Strach przybierał w nim na sile. Bał się, naprawdę się bał. Nie wiedział co myśleć co czuć.
-MMM. Mam zamiar cię pieprzyć, tak mocno i tak długo aż poczujesz co oznacza prawdziwy ból.- Sasuke zaczął się śmiać. Za to w oczach Naruto pojawiły się łzy, wiedział co oznacza tego rodzaju ból, czuł go przez 12 lat dopier od 5 lat odkąd mieszka z Tsunade... Jego ojciec karał go w ten sposób całe życie, chłopak był bity gwałcony i molestowany przez całe dzieciństwo. Jego matka gdy odkryła prawdę zabiła swojego męża a później siebie...

-Boli prawda?????- Naruto usłyszał głos czarnego. Bał się otworzyć oczy, bał się popatrzyć mu w oczy. Ale zrobił to, popatrzył swemu oprawcy w oczy. Sasuke za to przyglądał się nagiemu Naruto, jego ręce zajęte były ściąganiem ciuchów, jego niesamowicie piękne ciało przyległo do blondyna. Siłą zmusił uke do pocałunku, Naruto nie robił nic, wiedział że lepiej się poddać....


-Naruto proszę otwórz oczy!!!!!- W oddali słychać było krzyki kobiety.
-Ile on wziął tych tabletek, dzwoń po karetkę.- Dało się usłyszeć inny głos. Ale na to wszystko było już za późno. Naruto już prawie nie żył, odchodził i nikt już nie był w stanie go zatrzymać, uratować. Z ran powoli leciała krew a serce powoli zwalniało...
Dwa dni później cała szkoła żyła tylko śmiercią Naruto. Wszyscy mówili jaki to on był wspaniały, jaki miły i jaki mądry...
A tak naprawdę nikt nic o nim nie wiedział

czwartek, 11 grudnia 2014

7

Mam takie jedno marzenie, być z tobą na wieki...
W twych ramionach dotrzeć tam gdzie inni boją się dojść.
Z tobą przemierzać cały świat, w poszukiwaniu czegoś co zwą granicami.
Bo wiesz, jesteś dla mnie ważniejszy niż cały świat.
Chce byś był zawsze tam gdzie ja.
Chce razem z tobą czuć wiatr.
Bo Kocham Cię.
Kocham bardziej niż to całe moje JA...
To ty a nie cały świat.
-Baka!!!!!!!-Krzyknąłem i popatrzyłem na mojego chłopaka(bo chyba nim był, nie wiem muszę się go o to spytać).
-No wybacz księżniczko, jesteś moim aniołkiem i będę nosił cię na rękach- Jude patrzył na mnie z rozbawieniem i czymś tak strasznym a zarazem czymś tak słodkim że nie mogłem tego opisać. Mój, jest mój, mój i tylko mój. A może to ja jestem jego...
Poczułem ciepło wody i po chwili cały byłem w wannie pełnej wody i piany. Jude stał kolo wanny i patrzył na mnie z rozbawieniem. Głową wskazałem na wolne miejsce obok mnie. On jednak pokręcił głową i wyszedł z łazienki która była większa od domu moich rodziców. Zacząłem bawić się pianą podrzucałem ją do góry i dmuchałem w nią a ona leciała w bok albo do góry. Próbowałem delikatnie wstać ale mój tyłek mówił NIE!!!!!!
-Boli co?????-Spytał pan wielki. Nie wiem kiedy znalazł się koło mojej wanny.
-HeH to chyba dobry znak.- Stwierdziłem gdy pochylił głowę i nasze usta dzieliło tylko kilka centymetrów.
-Hym????- Popatrzył mi w oczy, w jego samych było niezrozumienie.
-No wiesz to znak że dobrze mnie pieprzyłeś :*- Popatrzył mi w oczy i zaczął się śmiać odsłaniając przy tym te swoje białe zęby. Jego usta delikatnie spoczęły na mojej szyi całował ją bardzo delikatnie.
-Wiesz że jesteś najsłodszym stworzeniem na świecie.- Powiedział prostując się, Patrzyłem na jego brzuch, ubrany był w czarną bluzkę, która tak seksownie opinała jego mięśnie.
-Hym no nie wiem, a ty????- Zaczął się śmiać.
-Nie ja nie. Dobra myj się, a ja idę zrobić coś do jedzenia, jakieś specjalne zamówienia???
-A jak powiem że chce ciebie???- Moja mina pokazywała jak bardzo mam fioła na jego punkcie, a zwłaszcza teraz po tym co się stało. To było takie takie niesamowite, trudno było mi to opisać.
-Tego nie dostaniesz ale zrobię ci coś dobregoooo- Puścił mi oczko wyszedł, zostawiając mnie samego. Samego w tym wielkim pomieszczeniu w tej wielkiej wannie w której było by naprawdę miło gdyby on tu był.
Myłem się bardzo powoli, nie patrzyłem na swoje ciało które było całe obolałe. Niby wiedziałem że ma dużo siły ale żeby aż tyle to już była przesada.
Delikatnie wyszedłem z wanny i stanąłem jak wryty przed lustrem które było na całą ścianę. Wyglądałem jak by zaatakował mnie jakiś dziki zwierz a potem walnął we mnie samochód. Miałem wszędzie zadrapania i siniaki( albo lub malinki). Moje włosy były mokre i opadały mi na twarz. Moje wątłe ciało... Nie lubię go, poproszę Jude'a o to by pomógł mi przy pakować. I może będę sexy( tak marzenia). Wycierałem się naprawdę powoli a i nawet przy tak delikatnym dotyku moje ciało mówiło dość. Owinięty ręcznikiem wszedłem do swojego pokoju i ubrałem się w szare jeansy i białą bluzkę z jakimś tam zespołem.
Zacząłem błądzić po zamku w poszukiwaniu Jude'a, ten budynek budził we mnie wielki podziw wszystko było takie drogie takie niesamowite, bałem się dotknąć cokolwiek. Stanąłem przed wielką zbroją, była cała czarna gdzieniegdzie miała zielone i fioletowe fragmenty wyglądała tak mrocznie, bałem się jej. Była taka w stylu mroku nienawiści i zła.
- Mały chodź coś zjeść.- Powiedział Jude i objął mnie w pasie od tyłu.
-OK duży.
Szliśmy i szliśmy aż w końcu znaleźliśmy się w dużym pomieszczeniu. Na stole stały dwa talerze jedzenia, wziąłem pałeczki i po chwili z moim bogiem jedliśmy coś co smakowało jak sam nie wiem co było dobre ale dziwne. Jude jadł i patrzył przez okno.
-Kim ty jesteś????- Spytałem się go. Jego czoło zmarszczyło się mocno a usta zwęziły się w cienki pasek.- Jesteś niesamowity masz wspaniały charakter, wyglądasz niczym grecki bóg. A jednak mimo to jesteś taki jak by nie z tej epoki. Potrafisz mówić jak człowiek którego wychował jakiś cesarz albo jak człowiek który jedyne co w życiu zaznał to nienawiść. A innym razem zachowujesz się jak dziecko które jedyne co potrzebuje to ciekawa zabawka.- W końcu to z siebie wydusiłem, i tak na serio zacząłem się go bać. Patrzył na mnie tymi swoimi oczami. Oczami które pokazywały że nie spodobało mu się to co powiedziałem. Jego usta jednak wykrzywiły się w delikatny uśmiech, nie miał soczewek co sprawiało że widać było cały jego gniew.
-Wiesz jestem kimś kogo nie da się zrozumieć. Jestem tajemniczy przez co ludzie się mnie boją a zarazem przyciąga ich to. Chcieli by mnie poznać, a to nie jest takie łatwe. Jestem pełen sprzeczności. Pełen bólu, strachu, nienawiści i siły. W ciągu całego swojego życia umierałem setki razy, spadałem całe życie. Przez to teraz naprawdę trudno mnie złamać, nie łatwo jest dotrzeć do mnie jestem potworem. Nie ma we mnie nic dobrego.- Powiedział i popatrzył mi w oczy. To co on powiedział, to nie mogło być prawdą, on nie było zły, był dobry naprawdę doby. Ja się go nie bałem znaczy czasem tak ale tak ogólnie to nie. Straszne uczucie nie wiedzieć co robić, a ja teraz naprawdę nie wiedziałem.
-Kocham Cię takiego jakim jesteś.- Opuściłem głowę i wbiłem wzrok w talerz. Usłyszałem kroki. Jude stał na de mną, złapał mnie za brodę i ustawił ją tak że patrzyłem mu prosto w oczy.
-Mam ochotę cie teraz zerżnąć na tym stole, ale na to jeszcze czas. Wiem że mnie kochasz, nie powinieneś bo to może się dla ciebie źle skończyć.- Powiedział i złapał zębami moją wargę. Bałem się, nie lubię jak taki jest...
***
Siedziałem na łóżku i słuchałem muzyki, Jude gdzieś zniknął, to co powiedział było straszne.
Jego słowa nie dawały mi spokoju, jego zachowanie też.
Wyszedłem na ogród było ciepło ale wiatr delikatnie wiał, zacząłem zwiedzać, to miejsce było niesamowite takie tajemnicze takie piękne a zarazem można było bać się jego historii. Moją uwagę przykuł duży budynek podobny do tego w którym spędziłem noc z Jude'm, ten był jednak większy wszedłem do środka okazało że stoję na balkonie podszedłem do barierki na dole stał Jude, ubrany w czarny strój karate. Zaraz potem zaczął wykonywać jakieś ruchy, były takie płynne i zgrane oczy miał cały czas zamknięte jego mina pokazywała że jest skupiony na tym co robi. Robił piruety podskoki aż w końcu wzbił się w powietrze na jakieś 5 metrów. To było niesamowite, opadając uderzył pięścią o marmurową podłogę. Zamknąłem oczy dosłownie na parę sekund później, poczułem jego zapach koło siebie, otworzyłem oczy i zobaczyłem jego twarz która unosiła się na de mną.
-Hej.- Spuściłem głowę a on zaczął się śmiać i popchnął mnie na ścianę, nie wiedziałem co mam robić. Przyległ do mnie, jego wargi wbiły się w moje. Całował tak wspaniale, oddawałem czułość moje ręce wplotły się w jego włosy a chwile potem oplotłem go wokół szyi. Jego ręce wślizgły się pod moją bluzkę, gładził mój brzuch palcami dotykał moich siniaków i zadrapań. Chyba znudziła mu się ta zabawa bo złapał moją bluzkę i dosłownie ją ze mnie zdarł. Nie wiem co miał zamiar zrobić ale podobało mi się to bardzo. Objął mój tyłek i dosłownie mnie podrzucił do góry, moje nogi automatycznie owinęły się wokół jego pasa. Cały czas się całowaliśmy, zaczął iść, nie wiem gdzie chciał mnie zabrać ale nie interesowało mnie to liczył się tylko on. Nagle położył ręce na moim brzuchu i dosłownie mnie popchnął, wylądowałem na czymś miękkim było to jakieś łóżko, zacząłem się oglądać pokój był duży cały biały stały w nim czarne meble wszystko było takie surowe. Nie wiem czemu ale złączyłem nogi, Jude nadal stał patrzył się na mnie z pożądaniem. Uśmiechnął się i podszedł do szafki wyjął z niej coś, było to średniej wielkości pudełko.
Położył je obok mojej głowy a sam uklęk na wysokości moich piersi.
-Rozbierz się.- Powiedział i popatrzył mi w oczy. Zacząłem zdejmować spodnie, gdy dotarłem do boxerek za wahałem się na chwilę ale usłyszałem jego warknięcie więc szybko zdjąłem ostatnią część mojego stroju. Leżałem przed nim goły, podniecony i do tego prze straszony. Moja męskość delikatnie się unosiła a oczy spoczęły na twarzy mojego ''oprawcy”. Jego ręka powędrowała do pudełka wyjął z niego kajdanki, delikatnie spiął moje nadgarstki. Byłem w szoku znowu wyciągnął coś z pudełka jakąś piłeczkę z paskami, dopiero po chwili zakapowałem co to jest i co on ma zamiar zrobić WoW. Nie opierałem się i po chwili byłem pozbawiony możliwości powiedzenia czegokolwiek.
-Yyyyyy- Tylko tyle potrafiłem z siebie wydobyć, zaczął się śmiać i rozchylił moje nogi, jego ręka po wędrowała na mój członek który pod wpływem jego dotyku stanął sztywny, chciałem go chciałem go poczuć. Chciałem być jego w każdy możliwy sposób.
-Jesteś śliczny, bardzo podobają mi się te siniaki, są takie sexy. Chce żebyś miał ich więcej.- Co KURWA!!!!! czy on chce mnie bić. - Wiem o czym myślisz i to nie jest dokładnie to. Chce cię naznaczyć zresztą i tak to zrobię. Więc powiedz mi.- Gładził mojego penisa.- Chcesz tego prawda????.- Sam nie wiem dlaczego ale kiwnąłem głową dając mu tym zgodę, boże ja sam nie wiem na co ja się zgodziłem.- Dobrze bardzo dobrze.- Jedną ręką przyciągnął mnie do siebie tak że leżałem brzuchem na jego kolanach, on sam zdjął górną część ubrania, jego palce gładziły mój tyłek, dał mi delikatnego klapsa Aaaa. To było strasznie przyjemne, i kolejny klaps tylko mocniejszy. Zaczął się śmiać położył mnie na brzuchy na łóżku i znowu wyjął coś z pudełka, nie widziałem co ale było to długie. Usłyszałem tylko świst i poczułem ból na plecach i tak kilka razy. W oczach miałem łzy.
-Yyyyymmmmm.- To nie było przyjemne, Jude szepnął mi że wie co czuje. Złapał mnie w pasie i przyciągnął tyłkiem do siebie, nie miał na sobie spodni, czułem jego męskość niedaleko mojego wejścia, poruszyłem tyłkiem tak wiedział że go chce.
-Wiem, wiem też tego chce ale jeden warunek...- Boże boje się.- Chce cię słyszeć, chce słyszeć wszystko co będziesz czuł a uwierz mi poczujesz wszystko od niesamowitej przyjemności po ból. Delikatnie zdjął mi to z ust, po chwili tą samą ręką złapał mnie za członka.
-Dobrze rób wszystko, tylko błagam chce cie poczuć.- Wydyszałem z siebie, bawił się mną, nie wiem sam dlaczego ale wszystko co ze mną robił było tak strasznie przyjemne. Chciał mnie nawilżyć ale pokręciłem głową.-Nie proszę pośpiesz się.- Wszystko mną miotało. Zaczął się śmiać jednocześnie wchodząc we mnie, bolało łzy znowu mi naleciały do oczu.
-Czuj to- Szepnął mi do ucha i zaczął się poruszać mocno i gwałtownie, zacząłem krzyczeć z bólu, ale jednocześnie nie chciałem by przestał.
-Aaaaaaaaaa.- Trafił w mój punkt kurwa ale to wspaniałe.
-Głośniej, krzycz głośniej a uwierz mi poczujesz coś czego z nikim innym byś nie poczuł. No dalej kochanie.- Jezu ale on słodki, zacząłem krzyczeć z rozkoszy, to było niesamowite, takie przyjemne, takie cudowne. Jego dotyk był niebiański, wszystko był taki cudowny.
Brakowało mi słów by opisać to co czuje. Zaraz on coś mówił o jakimś bólu, i w chwili gdy tylko on to powiedział złapał mnie za biodra i przyśpieszył ale nagle zmienił zdanie...
Nie wychodząc ze mnie obrócił mnie na plecy, zaczął dotykać po brzuchu, jego usta przyległy do mojej szyi zaczął ją ssać całą wszędzie go czułem i właśnie tego chciałem, chciałem jego,jego i tylko jego. Czułem że zaraz osiągnę szczyt, jego usta zdominowały moje jego język wodził mój, pokazywał dominacje, pokazywał że mam się z nim bawić i zresztą to robiłem. Było tak przyjemnie, jego ręce dotykały mnie wszędzie, tak jak bym był jego, byłem jego w każdym aspekcie. I znowu uderzył w to miejsce, moje ciało nie wytrzymało doszedłem z wielkim krzykiem. Co najdziwniejsze pan wielki zrobił to w tym samym momencie. Opadł na mnie, nadal go w sobie czułem był taki duży.
-Emmm- Wydobyłem z siebie, na nic więcej nie było mnie stać. Chce jeszcze, moje serce i psychika krzyczy jeszcze ale ciało mówi nie. Zbliżył usta do mojego policzka, jednocześnie wychodząc ze mnie.
-Uwierz mi zerżnął bym cię jeszcze raz, ale twoje ciało się do tego nie wytrzyma. Mam na ciebie taką ochotę.- Dodał kładąc sie obok mnie. I nie wiem czemu ale usiadłem z wielkim bólem i popatrzyłem na niego. Chciałem żeby było mu dobrze, a był na to pewien sposób. Bałem się trochę tego ale dotknąłem jego twarzy i uśmiechnąłem się. Delikatnie się pochyliłem, ale złapał mnie za ramie.
-Nie nie radze kochanie.
-Dlaczego?????Popatrzyłem mu w oczy.- Postaram się by było ci dobrze.- Uśmiechnął się i zabrał rękę. Moją twarz i jego sprzęt dzieliło kilka minimetrów bardzo delikatnie polizałem go, zrobiłem to jeszcze kilka razy, zaczął się unosić, delikatnie wziąłem go do ust, językiem robiłem kółka wokół niego. Ukląkłem między jego nogami które nie wiem sam kiedy zgiął. Ustami jeździłem w dół i w góre. Poczułem jak jego mięśnie nagle się spinają warknął i po chwili poczułem w ustach słono-słodką wydzielinę, bez zastanowienia połknąłem wszystko...
A jednak to właśnie przekraczanie granic tworzy nas.
Poznawanie się i upadanie.
Bo gdyby nie to wszystko to ten świat tak jak by zgasł.
***
Boli wszystko mnie boli, boże co on mi zrobił, myślałem że wtedy strasznie wyglądałem ale teraz to było okropne. Ale jemu się podobało.
Stałem na środku ogrodu i nie wiedziałem co mam robić, nudziło mi się. Jude gdzieś pojechał i zostawił mnie samego. Co prawda dzwonił że zaraz będzie ale znając jego to na pewno to zaraz to będzie , kilka godzin. Jesteśmy tu dwa tygodnie, strasznie chce mi się sexu. Od tego razu z batem Jude jedyne co robił ro mnie całował, zresztą moje ciało nie było gotowe na nic więcej. Usiadłem na trawie i patrzyłem na mały staw. Znudziło mi się to miejsce.
-Hej kocie.- Usłyszałem głos mojego wybawcy od tej wszech mocnej nudy. Wstałem i już po chwili byłem w ramionach mego wybranka(XD). Włosy mu urosły i dopiero teraz to zobaczyłem teraz tak słodko opadały mu na prawe oko.
-Witaj supermanie.- Cmoknąłem go w usta. Westchnął i pogłaskał mnie po policzku.
-Mam coś dla ciebie mały.
-Co, co?????- Jaram się jak małe dziecko normalnie jak ja lubię niespodzianki. Popatrzyłem mu w oczy, w moich był taki błysk jak u małego dziecka.
-Dobra mam to w samochodzie.-Podeszliśmy do jego nowego samochodu pięknego mercedesa, szyby były przyciemnione więc nic nie było widać. Otworzył dziwi od pasażera i wyjął ze środka jakąś czarną kulkę podał mi ją, zamurowało mnie to był malutki piesek. Mały otworzył oczy i popatrzył prosto w moje...
-Shadow.- Powiedziałem i popatrzyłem na mojego chłopaka. Ten kiwnął głową i podszedł do mnie zabrał mi psa i postawił na trawie. Mały zaczął deptać po niej i delikatnie szczekał, jedyne co nie miał czarne to białe zęby i czerwony język. Ja za to przytuliłem się do mojego „czarnego” i popatrzyłem mu w oczy.
-Jud'iiii mam małą prośbę.- Zrobiłem słodkie oczka.
-Hymmm???
-Możemy pojechać gdzie indziej??...
***
Nie ja w niego nie wierze on mnie rozwala. Cztery godziny temu spytałem się go czy możemy pojechać gdzie indziej a teraz siedzieliśmy w samolocie. Lecieliśmy w jakieś Alpy???? Nie wiem to jakieś miasto?????'-' .
-Spodoba ci się.- Powiedział i uśmiechnął się. Trzymałem na kolanach pieska i patrzyłem na niego.
-Hej a po co byłeś w tym wielkim centrum handlowym i nie pozwoliłeś mi zobaczyć co jest w tych wszystkich torbach. Po za tym ty sobie wyobrażasz ile kosztowało wynajęcie tego samolotu???Nie wyobrażam sobie tych wszystkich sum.
-Kochanie powiem tak po pierwsze nie musisz martwić się o pieniądze. Mam ich tyle że na pewno mi ich nie zabraknie, po drugie to mój samolot.- Nie no kurwa, czy jest jakaś rzecz której on nie ma.
-To ile ty masz pieniędzy?????- Musiałem w końcu o to spytać. Jude zaczął się śmiać.
-Mój kochany, zarabiam naprawdę dużo pieniędzy. A jeżeli cie to tak bardzo interesuje to średnio w ciągu godziny na moje konto wpływa 300.000 euro.- Euro to chyba niemiecki pieniądze po ile one mogą być????- Wiem że niewiele ci to mówi ale to naprawdę nie mało.- Wkurzył mnie szybko wbiłem w neta przelicznik i kwota sprawiła że zmroziło mi krew w żyłach. Przecież to niewyobrażalne pieniądze.
-WoW. Dużo trochę.- Opuściłem głowę, Jude obiął mnie w pasie i bardzo namiętnie pocałował. Przycisnął jakiś przycisk i zaraz pojawiła się piękna blondynka patrzyła na mojego faceta głodnym wzrokiem.
-Candys zaopiekuj się proszę tym psiakiem.- Zabrał mi psa i podał go kobiecie która zatrzepotała rzęsami niczym ptak skrzydłami.
-Coś panu podać???- Spytała patrząc się na mnie z pogardą.
-Ja i mój towarzysz idziemy spać, przed nami jeszcze dobre pare godzin lotu.- Wstał, zrobiłem to samo. Weszliśmy do dużego pokoju, pomieszczenie nie było jakieś niezwykłe. Stało tam duże łóżko. W kącie stały nasze walizki, podszedłem do jednej i już chciałem wyjmować ciuchy gdy poczułem dotyk swojego faceta.
-Nie mam zamiaru spać.-Uśmiechnąłem się delikatnie.
-To co proponujesz???-Spytałem z delikatną kpiną, Jude objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
-Mam zamiar cie kosztować.-Jego zęby delikatnie wbiły się w mój obojczyk...


Przepraszam że tak długo nic nie było. Po prostu...
Wiecie byłam w szpitalu, cały świat wali mi się na głowę, mam dużo problemów.
Przepraszam :*