niedziela, 11 września 2016

Zapraszam

Uważam, że ta opowieść ci się spodoba: " Bo jeśli znikniesz... autorstwa null na Wattpad http://my.w.tt/UiNb/f6yYvLhRAw

niedziela, 1 maja 2016

Yuri tak z Dupy

Grobową ciszę przerwał głośny huk, dość drobne ciało z wielką siłą zostało pchnięte na drzwi. Dziewczyna o jasnych blond włosach z nieskrywanym szokiem patrzyła przed siebie. Gdy po obu stronach jej twarzy znalazły się czyjeś ręce, próbowała się cofnąć. Lecz drzwi skutecznie jej w tym przeszkodziły. Nadal patrząc w przód wyciągnęła dłoń i oparła ją na policzku drugiej dziewczyny. Która z uśmiechem odepchnęła czuły gest blondynki. Łapiąc ją za uda podniosła do góry tak że blond dziewczyna chcą nie chcąc oplotła nogi wokół tali wyraźnie zdenerwowanej towarzyszki. Która wbiła się w jej usta. Pocałunek z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej namiętny i gwałtowny. Drzwi otworzyły się i blondynka już po chwili siedziała na brązowym biurku, wciąż całowana. Druga dziewczyna jednym szybkim ruchem rozdarła jej bluzkę rzucając ją gdzieś w kont pokoju. Rękoma jeździła po brzuchu blondynki a usta przeniosła na jej szyję.
-  Demi nie opieraj się, to naprawdę nic ci nie da. Twoje ciało mówi wszytko - Powiedziała cicho Kate odrywając się na chwilę od szyji blondynki. Wsłuchując się jak z jej gardła wydobywa się cichy jęk niezadowolenia. Westchnęła ciężko i pchnęła Demi do przodu patrząc jak dziewczyna kładzie się na biurku i zwala tym wszytko co na nim stało. W jej oczach coś jak by płonęło, przepełnione furią i porządniem. Przyglądała się leżącej dziewczynie i z delikatnym uśmiechem rozpięła guzik w jej spodniach. Zdejmując je usadowiła swoje usta tuż nad pępkiem Demi. Która wciąż leżąc dyszała głośno. Przyglądała się jak spodnie lecą w to samo miejsce gdzie leżą szczątki jej bluzki. Lubiła to, tą cholerną dominację jaką sprawowała nad nią jej dziewczyna. Jej wzrok powędrował na bok ze zdziwwniem stwierdziła że w jej ręce tkwi kawałek szkła, no tak przecież na biurku było pełno szklanych rzeczy. I dopiero po chwili zdała sobie sprawę że jej dziewczyna przygląda się jej z ciekawością. Już chciała coś powiedzieć ale cios w twarz jej to uniemożliwił. Gwałtowne szarpnięcie za włosy, klęczała na ziemi. Spojrzenie Kat było wymowne i zaraz rozkazujące. Demi zakrwawionymi palcami rozpięła spodnie swojej dziewczyny ciągnąc je i jej majtki w dół. Jej twarz została przyciśnięta do krocza dziewczyny. Całowała najpierw jej uda, rękoma jeździła po zgrabnym tyłeczku. Gdy Kate usiadła w miękkim fotelu ściągając do końca spodnie i majtki....usta Demi wylądowały na cipce dziewczyny. Liżąc ją czuła jak i w niej wzrasta podniecenie a palce jej dziewczyny bawią się jej włosami. Ciche jęki sprawiły że jej język poruszał się jeszcze szybciej i szybciej. Ręka powędrowała niżej, i już prawie jej palce znalazły się pod jej majteczkami ale Kate szarpnięciem włosów uświadomiła jej że nie może..... Czytają jak Kate dochodzi poczuła ulgę a zarazem strach. Co teraz się stanie.....odpowiedź nadeszła bardzo szybko. Bardzo szybko zaś wylądowała na łóżku. Uderzając o ścianę głową poczuła jak jej majtki zostają rozerwane a w jej środek wślizguje się coś wielkiego.  Chciała krzyknąć, ale kolejne uderzenie w twarz....Kate poruszała wielkim dildem w niej.....krzyki blondynki wypełniły cały pokój. Bolało.....a zarazem było niesamowicie przyjemne. Chciała więcej, czując jak jej ciało ogarnia dreszcz którego nie można pomylić z niczym innym. Dochodząc krzyknęła imię swojej ukochanej. A w jej jeszcze otwarte usta zostało włożone Dildo.
- Liż je szmato -  Demi posłusznie wykonała polecenie. Patrząc jak Kate związuje jej nogi...później ręce. Na końcu na jej szyji zawisła obroża. A wszytko zostało połączone łańcuchem tak że dziewczyna leżała w pozycji embrionalnej bezbronna i bez żadnych szans na ratunek? Wciąż trzymając w ustach dildo została obrócona tak że jej tyłek wypięty w stronę Kate która z miną pokerzysty zaczęła bić ją po pośladkach. Z całej siły, sprawiając że oczy blond dziewczyny wypełniły się łzami. Zamknęła na chwilę oczy, nie świadoma tego że w momencie gdy jej powieki się zamkną w jej tyłek zostanie włożony wibrator. Dziewczyna w szoku obróciła się na bok sprawiając że wszedł głębiej. Chciała krzyczeć nie mogła. To było przyjemne.......

niedziela, 17 kwietnia 2016

Tsuno siedział na łóżku, obiadał się żelkami które przed chwilą mu wcisnąłem. Początkowo nie był zadowolony że ma jeść cokolwiek ode mnie. Ale po paru kęsach było mu to już obojętne, wydawał się zachwycony ich cudownym smakiem. Delikatnie cytrynowe z posmakiem imbiru który drażnił gardło sprawiając że po całym ciele przechodził przyjemny ciepły dreszcz.
- Bardzo smaczne - stwierdził z uśmiechem. Na mojej twarzy również pojawił się delikatny uśmiech, ledwo co widoczny. Ale chłopak widać wychwycił go i zaczął się cicho śmiać. Co przyznam szczerze było bardzo słodkie. Rozejrzałem się po sali w której byliśmy. Białe ściany, białe łóżka, kilka jakiś maszyn. Których przeznaczenia nie znałem. Wszytko białe, i tylko nasze ubrania nie były w tym jakże okropnym kolorze. Popatrzyłem znów na chłopaka, patrzył na okno.
- Nie byłem na dobrze przez 6 miesiący - I znowu popatrzył na mnie.
- Dlaczego?? - Zmarszczyłem delikatnie brwi nie rozumiejąc. Chłopak delikatnie westchnął i popatrzył znowu w kierunku szyby Która dzieliła nas od świata " na zewnątrz".
- Nie miałem z kim, rodzina mieszka daleko i nie mają zbytnio czasu wyjść ze Mną na spacer. Przyjdą dadzą mi to o co prosiłem, popatrzył na ciuchy w które był ubrany. I jadą z powrotem - w jego głosie dało się wychwycić smutek.
Niewiedząc dlaczego wstałem i szybkim krokiem opuściłem jego salę, po kilku minutach byłem z powrotem, w ręku trzymając kurtkę dla niego. Jego spojrzenie nierozumie krążyło od mojej twarzy do kurtki którą trzymałem w rękach.
- Zakładaj idziemy na spacer  - Jego spojrzenie sprawiło wręcz że jękłem. Radość jak bym spełnił jego największe marzenie. Jak takie małe dziecko które dostało wymarzoną zabawkę. Szybko ją ubrał i sięgnął po buty, składając je nadal się uśmiechał. Był po prostu słodki, niewiedząc czemu poczochrałem jego brązowe włosy. Były wyjątkowo miękkie w dotyku. Jak bym głaskał aksamit. Wstał i szliśmy w stronę windy. Gdy ta wolno zjeżdżała na dół przyglądałem się jak z każdą chwilą w oczach chłopaka wzrasta ekscytacja, a oczy wesoło świeciły radością. Nie wiem dlaczego ale jego uśmiech wyjątkowo poprawił mi humor. Może dlatego że sam chciałem wyjść z tego szpitala choć na chwilę poczuć świeże powietrze. A może dlatego że mimo wszystko spełniłem jakieś jego marzenie. Tak po prostu, a nie kosztowało mnie to nic.
Idąc korytarzem chłopak uśmiechał się jeszcze bardziej. Szybkim krokiem otworzyłem przed nim drzwi i już po chwili oboje staliśmy w pięknym szpitalnym ogrodzie. Pełno tu było kwiatów i zieleni. Spokojne miejsce, słychać było tylko śpiew ptaków i szum wody? To chyba strumyk, cóż muszę przyznać szpital wyjątkowo się postarał by pacjenci umierali w spokoju i ciszy. Mój wzrok ukradkiem skupił się na chłopaku obok. Tsuno stał z otwartymi ustami. Przyglądał się wszystkiemu wokół, jak by nigdy wcześniej nie widział nic piękniejszego, nic tak cudownego że warto było aż stać i tylko się przyglądać. Dałem mu chwilę i delikatnie pchnąłem głową okazując byśmy szli dalej.
Z każdym krokiem chłopak wydawał się coraz bardziej zakochany w tym miejscu. Faktycznie cudownie tu było. Usiadł przy strumyku, i patrzył jak ciut pod taflą przezroczystej wody pływają ryby. Siedziałem z nim tak przez chwilę ale znudziło mi się to dość szybko, mówiąc mu tylko że zaraz wracam, udałem się do sklepu który był tuż przy wejściu do szpitala. Zamówiłem nam po ziemnym koktajlu i wróciłem na ławkę. Tsuno nadal z miłością obserwował rybki, a ja z niekłamaną fascynacją przyglądałem się jemu. Delikatnie dotknęłem jego ramię i podałem mu koktajl. Uśmiechem podziękował i wrócił do oglądania ogrodu. To dziwne, jak w takim miejscu jak szpital można znaleźć taki raj. Cisza i spokój. Kilka drzew  i duża ilość kwiatów i krzewów różnego rodzaju, gdzieś w drugim koncie ogrodu widziałem drzewo wiśni, gdzie indziej głazy. Wszytko podkreślało górski klimat tego miejsca. Nie wiem ile tak siedzieliśmy ale niebo wciąż było jasne, a powietrze świeże i ciepłe. Bez słowa oboje wstliśmy i ścieżką zrobioną z wygładzonych kamieni szliśmy przed siebie. I dopiero dluszym czasie zorientowałem się że ogród ten musi być częścią lasu który graniczył ze szpitalem, lasu tek pięknie wpasowanym w budynki szpitala.
Zawróciliśmy, nie odzywając się do siebie weszliśmy do budynku szpitala i znowu ogarnął nas smród leków i atmosfera śmierci. Nie przyjemne uczucie, takiego chłodu mimo że było ciepło. Odprowadziłem Tsuno do jego sali i sam udałem się do mojego pokoju gdzie od razu wskoczyłem pod prysznic i pozwoliłem wodzie ogarnąć swoje ciało. Było mi po prostu przyjemnie, tak naprawdę przyjemnie. Nie wiem ile prysznic zajął mi czasu ale gdy położyłem się do łóżka na dobrze było już ciemno. Gasząc światło okryłem się kołdrą. Myślałem.....chyba o wszystkim i o niczym. Jakoś nie potrafiłem się skupić na niczym konkretnym, to takie dziwne. Takie nie moje....

niedziela, 22 listopada 2015

AgaDo moje życie

Kochasz Azję i wszystko co z nią związane.
Tu znajdziesz coś dla siebie.
Bogaty katalog rzeczy do wyboru. Miła ekipa zdolna znaleźć wszystko na życzenie klienta.
To właśnie AgaDo. Jedyny, niepowtarzalny sklep ze wszystkim co słodkie i niezwykłe.

https://www.facebook.com/AgaaDo/

poniedziałek, 26 października 2015

Eheeeee

Nie wygram dziś tej walki. Bo zupełnie sam, nie dam rady. Odeszłeś już dawno, zostawiając mnie samego sobie. Mówiłeś bym nie tęsknił, bym pod żadnym pozorem nie płakał. Mówiłeś.... Tak wiele mówiłeś. Obiecywałeś że tak będzie lepiej, że to naprawdę pomoże.
Tylko to ja zostałem sam, zupełnie sam w tej pustce którą zwą życiem. A może to wcale nie jest życie. Czy można nazwać tak coś, co tylko rani i dzień za dniem zabiera mi resztki siły. To całe życie to nie życie. Pusta egzystencja, w której bez ciebie się Gubię. I wiem że nigdy się nie odnajdę.
Ty jesteś tam gdzieś... A może faktycznie cię nie ma. Nie wiem sam, ale umieram.
Ukryty pod maską, codziennych spraw i sztucznego szczęścia. To ja....
Tak pusty i mniej wartościowy niż kiedyś....
Każdego dnia wspominam, te chwile gdy obiecywaliśmy sobie że zawsze przy sobie będziemy. Że nigdy się nie rozstaniemy. I przez ten cały świat, będziemy szli razem. Trzymając się za rękę, dając ludziom dowód na to że szczęście naprawdę istnieje. Tylko trzeba mieć osobę która razem z tobą je odnajdzie. Chwile w których po prostu liczyło się to że byliśmy przy sobie. A wszystko wokół było najmniej ważne.
Tych chwil było tak dużo, i każda z nich utwierdzała mnie w przekonaniu że będzie ich więcej.
Lecz to się zmieniło, ty się zmieniłeś. Wiem, nie twoja wina. Bo nie można osądzać cię za to że twoja rodzina zaczęła się rozpadać. Za to że twój ojciec zaczął pić, niszcząc ciebie i twoją mamę psychicznie. Nie można cię o to osądzać. I gdy Wydawało się że gorzej być nie może, twoja mama zachorowała. Szpital i leki przestały pomagać, bez wsparcia ze strony twojego ojca nie dała rady. I po niedługim czasie zmarła, zostawiając cię samą z nim. On coraz częściej pił, krzywdzące cię tym psychicznie i niejednokrotnie fizycznie. Zamknąłeś się w sobie..... A ja....  Nie umiałem ci pomóc, próbowałem, ale ty nie chciałeś. Tak bardzo zagubiony w tym wszystkim stwierdziłeś że już nic ci nie pomoże. Mówiłeś że to ty jesteś winny śmierci mamy, że to twoja wina że jesteś sama na tym świecie. Niekochany, nie chciana przez nikogo. Twoje słowa bolały tak mocno, lecz moje uczucia tylko jeszcze bardziej się nasiliły. Z każdym dniem było z tobą coraz gorzej. Coraz chudszy, coraz bardziej posępny, coraz bardziej smutny . Zdaje mi się że już nie rozróżniałeś kto jest twoim przyjacielem a kto wrogiem. Nawet mnie często traktowałeś jak bym chciał cię skrzywdzić. Mówiłeś bym odszedł, nie mogłem. Twój ojciec....cóż wpływ siły i policji sprawił że przejrzał na oczy. Zobaczył co się dzieje, lecz było za późno. Jakiekolwiek rozmowy z tobą kończyły się twoimi łzami i krzykiem skierowanym do każdego kto próbował ci pomóc. Czas mijał bardzo szybko, a z nim upływała twoja Energia. Gdy pierwszy raz wzięłeś do ręki żyletke i zrobiłeś tych kilka niewinnych kresek, nie byłeś świadomy że tak bardzo Cię to wciągnie. Każdego następnego dnia nakładałeś na siebie kolejne ślady swojej nienawiści do całego świata. Błagałem, tak bardzo Cię Błagałem byś przestał. Ty już nie słuchałeś mnie wcale. Mój skarb znikł , zniknął chłopak który kochał wszystkich i wszystko. Znikł .... A ja bezradnie patrzyłem jak umierasz każdego dnia na nowo.
Ta bezradność była tak cholernie bolesna i okropnie wyczerpująca.
Lecz tak naprawdę cały mój świat zawalił się gdy zadzwoniłeś do mnie o 1:47 tak pamiętam dokładnie tą godzinę. Prosiłeś bym przyszedł na Barykady. Bo jesteś sam i strasznie się boisz. Dziesięć minut później już tam byłem. Siedziałeś na ziemi śmiejąc się, nie rozumiałem. Wokół było ciemno światło dawały lampy z pobliskiego sklepu. A gdy się spytałem co się stało. Powiedziałeś że mnie kochasz i zawsze będziesz ale nie dajesz już rady. I wtedy to zobaczyłem, na ziemi koło  butelek po piwie leżały paczki po lekach, twoich lekach. Na widok mojej miny zaczęłeś się śmiać. Co chwilę mówiłeś że mnie kochasz, i że tak będzie lepiej. Bez ciebie będzie lepiej. Karetka przyjechała bardzo szybko, lecz było już za późno. Dokładnie o 2:19 przestałeś oddychać. A o 2:21 stwierdzono twój zgon. Cały czas trzymałem cię za rękę, a po moim policzku spływały łzy. Twoje ostatnie słowa " Kocham Cię wiesz?".
Wiem Skarbie Wiem.

Jest godzina 2:14, siedzę na barykadach. Bezwiednie patrząc się na gwiazdy. Mam nadzieję że jesteś jedną z nich. Wyciągnąłem rękę po butelkę piwa. Na ziemię spływały krople krwi, ze świeżo co zrobionych ran. Tak skarbie ja też to robię. Łyk piwa delikatnie drażni moje gardło. 2:20 po moim policzku spływa łza, spadając na moje rany. I delikatnie sprawiając mi tym przyjemność. Którą czerpię z bólu. 2:21 patrzę w niebio, a z gardła wydobywają mi się słowa które powtarzam już od 10 lat " Kocham Cię wiesz?"

piątek, 15 maja 2015

Hejoooo

Hejka miśki moje kochane.
Jakoś ostatnio nie mam czasu nic wstawić

Ale macie tu moje gg 53694008 piszcie!!!!!

czwartek, 5 lutego 2015

WAŻNE!!!!!!

Hejka jest sprawa!!!!!!
Musicie pomóc MŁODEJ I ZDOLNEJ dziewczynie!!!!!

Dajcie proszę Głos na KingQueen

Can you please vote for my band KingQueen?  :) http://www.hardrockrising.com/?fb_ref=Default#/4642?artist_id=626019&voting_token=98286f469ca54cca7a79e232a2b6ef0a

To link!!!
Proszę dajcie głos
Z góry dziękuję.


A i Następny rozdział będzie jutro!!!!!!!
Tylko powiedzcie czy chcecie Anioł, Czy pierwsze opowiadanie??

środa, 31 grudnia 2014

Anioł 1

Paliłem papierosa za papierosem, to już druga paczka w ciągu godziny. Heh, zresztą było mi to obojętne. Wszystko było mi obojętne, cały świat.

25 urodziny wow jakie to piękne a może nie. Dla większości to piękna liczba. Większość w tym wieku zaczęło już swoją pierwszą poważną prace. Ale nie ja, ja pracuje od dzieciństwa. Od małego dzień w dzień, pokazuje swój talent do zarabiania pieniędzy. Dzień w dzień cały świat mnie obserwuje. To trochę męczące, ale idzie się przyzwyczaić.
Na imię mam Thoma, i tak właściwie co mam więcej po za swoim imieniem. Nic bo wszystko pozostałe mogę stracić. Majątek, sławę przyjaciół, a imienia nigdy nie stracę.
Moje urodziny...
Dzień zacząłem od ostrego treningu wow, nic nadzwyczajnego ćwiczę często. Od rana zaczęłam dostawać niezliczoną ilość smesów i wiadomości wszelakiego rodzaju. Nawet ich nie odczytywałem, dzisiejszy dzień miałem zamiar spędzić w domu leżąc w łóżku i oglądając jakiś marny film na DVD. Moja 60 calowa plazma nieźle się spisywała.
Rodzina, fani, znajomi ciągle nie dawali mi spokoju. To wkurzało, bycie sławnym ma dużo zalet ale i też dużo wad. Już prawie zapomniałem co to prywatność spokój i cisza.
Od 7 roku życia śpiewam, wygrywałem wszystkie możliwe konkursy i zawody. Rodzice pchali mnie wszędzie, na początku bardzo mi się to podobało. Ale to na początku, teraz wolałbym być biednym chłopakiem ze wsi niż bogatym gnojkiem z niewyobrażalnie drogiej dzielnicy. Te wszystkie konkursy sprawiły że już w wieku 15 lat byłem znany na całą Azje. Dwa lata później uzyskałem status gwiazdy międzynarodowej. A co za tym idzie kasa, dużo kasy. Moi rodzice z przyjemnością to wykorzystali. Do uzyskania prze zemnie pełnoletności obłowili się tak, że teraz niczego im nie brakuje mimo że nie daje im ani jena. Ale jak wiadomo pieniądze szczęścia nie dają. A gdzie tam, zabierają szczęście. Możecie mi wierzyć ale oddał bym wszystko za jeden dzień normalnego nastolatka. Dzień bez tego całego przepychu, bez podlizywania się. Tak na leżałem do coraz szerszego grona ludzi na świecie, których dopadła depresja. Chociaż czy to można nazwać depresją. Mój psychiatra twierdzi że tak, ale czy on siedzi w mojej głowie Nie. Nikt nie wie co myślę nikt  nie wie co czuje...

Film był strasznie nudny, w sumie nic dziwnego oglądałem go już 30 razy. A ja leżałem na dużym pustym łóżku i zastanawiałem się co mam z sobą zrobić. Mogłem zrobić praktycznie wszystko a zarazem nic. Chwiejnym ruchem wstałem i zacząłem iść w kierunku mojego nowoczesnego gabinetu, który wykorzystywałem jako pracownie. Pomieszczenie było wielkie, każdy mebel każda choćby najmniejsza rzecz była aż do bólu nowoczesna. Nie ja wybierałem ten dom, to moja siostra. Stwierdziła że jest duży i funkcjonalny. Idealny dla gwiazdy mojego pokroju. Ale czy ja byłem gwiazdą???? Wątpię...
Fak płyty sprzedawały się w dużych nakładach, koncerty były zawsze udane a bilety na nie, sprzedane w 3 dni od ich wyjścia. Ale to nie czyniło mnie gwiazdą. Gwiazda to taka osoba która czerpie przyjemność z tego co robi. Pomaga swoim zachowaniem innym, jest dla nich wzorem do naśladowania. A ja jestem całkowitym przeciwieństwem tego.
Siedziałem sam nie wiem ile, w gabinecie leciała cicho muzyka. A ja myślałem po raz kolejny na temat sensu mojego życia. Czy w ogóle ja mam jakiś sens życia??? Z szuflady wyjąłem dwa opakowania tabletek uspokajających. Sam nie wiem kiedy ale na dłoni pojawiły się tabletki. Łykałem jedną za drugą...

Jasno tu. Coś za jasno, i to pikanie....
Kurwa nie udało się, jestem w jebanym szpitalu. Znowu ktoś mnie uratował, znowu ktoś kurwa postanowił za ingerować w moje życie. Chciałem się podnieść ale nie miałem siły się choćby ruszyć. Cu kurwa.... Co się kurwa dzieje, słyszałem czyjś głos. To była kobieta, mówiła coś. Chyba do mnie, bo słyszałem swoje imię. Mówiła i mówiła, a ja chciałem jej odpowiedzieć... Ale nie mogłem, próbowałem a nic mi nie wychodziło. Teraz inny głos, znałem go. To była moja mama, jezu co ona tu robi, przecież zabroniłem powiadamiać rodzinę w razie śmierci, lub wypadku. Miałem już tego dość. Ta biel była okropna, raziła niczym słońce i to takie ostre słońce. Moje powieki opadły na dół, a ja sam całym sobą próbowałem zasnąć. Lecz nawet tego mi nie można było. Poczułem szarpnięcie, i nagle wszystko wróciło. Znowu miałem panowanie nad całym ciałem. Znowu wszystko czułem i widziałem. Siedziałem na dużym szpitalnym łóżku, a przede mną stała moja matka i pielęgniarka. Patrzyły na mnie z litością w oczach. Co się stało??? Czy coś ze mną nie tak...
-Hej kochanie jak się czujesz???- Mama pochyliła się  i zbliżyła się tym do mnie.
-Ale jak??? Dlaczego ja żyję????-No właśnie dlaczego??? Kto mnie uratował, komu mam przypierdolić za to że sprawił że żyję. Mama popatrzyła na pielęgniarkę, ta wzruszyła ramionami i po kręciła głową. Mama przez chwilę jeszcze się na nią patrzyła. Po jakimś czasie znów skupiła swój wzrok na mnie. Uśmiechnęła się i pogłaskała mnie po głowie, taki prosty gest a ja poczułem się znów jak małe dziecko.
-Sakusa. Sakusa przyszła do twojego domu. A że miała klucze... Znalazła cię nieprzytomnego i zadzwoniła po karetkę. Boże jak ja się ciesze że żyjesz. Kochanie ja nie wiem co bym zrobiła gdybyś umarł. Jesteś całym moim światem moim kochanym dzieckiem.-Co kurwa??? Nie tak po tylu latach mi to mówi.... To jest chore.
- Mamo ja...-Nie zdążyłem nic powiedzieć bo do sali wszedł dobrze mi znany lekarz. Popatrzył na mnie i po kręcił głową. Podszedł do mojej mamy i przedstawił się. Zaczął coś tam mówić o tym że jestem częstym pacjentem i wg.
-A ty mój drogi pacjencie. Miałeś znowu szczęście, żyjesz.-Dodał widząc zdziwienie na mojej twarzy.
-Tsaa. To kiedy wypuszczacie mnie do domu??- Spytałem patrząc mu w oczy. Zwykle wesołe i pełne energi oczy doktora zmieniły się w poważne. Popatrzył na moją kartę.
-Cóż twój organizm jest ogólnie w dobrym stanie. Ale zatrzymamy cię na tydzień tak dla pewności że nic ci nie jest.-Ooo urlop można powiedzieć. Zacząłem z nim gadać chuj sam wie o czym. W tym czasie moja mama pojechała do mnie do domu po ciuchy dla mnie i jeszcze kilka ważnych rzeczy. Wow mamusia jest miła i chyba się martwi. Pewnie brakuje im kasy. Ale przywiozła wszystko to czego potrzebowałem. Oddział na którym byłem był duży i nowoczesny. Za odpowiednią opłatą(którą oczywiście zrobiłem) można było mieć samemu sale z najnowocześniejszym sprzętem. Oczywiście była też łazienka z której skorzystałem od razu po tym jak moja mama lekarz i ta cała pielęgniarka dali mi spokój.
Wymyty i ubrany stanąłem przed lustrem. Patrzyłem na chłopaka którego "kochały" miliony. Ale co we mnie było takiego niezwykłego??? Czarne włosy ,zielone oczy  opalone ciało. No tak nastolatki jarały się mną bo niby taki Kawaii . Że ciało piękne i wg ideał. Jezu ja i ideał??? Daleko mi do ideału. W sumie daleko mi do czegokolwiek.
Ubrany w szare dresy i białą bluzkę w serek wyszłam na korytarz. Ten tętnił życiem, ludzie byli zabiegani. Co chwilę gdzieś chodzili pielęgniarki lekarze i pacjenci. Chodziłem po korytarzu przez godzinę byłem dosłownie wszędzie. Od wiedziłem paru pacjentów. Poszłem nawet do dzieci. Jeden gdy tylko zjawiłem się w ich bawialni. Wskazał na mnie palcem i powiedział "O patrzcie to ten z plakatów" a inny Spytał czy może się do mnie przytulić. I tak przytuliłem małego. Niby nic ale mały bardzo się ucieszył, a mnie rozczulił ten jego dziecięcy uśmiech pełne radości. I ten błysk w oczach pełen nadziei i miłości do świata.
Znudziło mi się chodzenie po oddziale więc zaczęłem krążyć po szpitalu. Przeżyłem istny szok, nie cały szpital był taki piękny i nowoczesny. Większość miejsc była brudna i stara. Sprzęt ledwo co działał a pacjenci nie mieli prawie wg opieki. Moją uwagę przykuł oddział w którym było stanowczo najgorzej. Ale klimat...
Klimat był, cóż mogę przyznać piękny. Ludzie się do siebie uśmiechali, opowiadali kawały, większość ich rozmów nie miała sensu. A jednak nadal rozmawiali. Jedną z takich osób był chłopak z sali 457. Był niski, bynajmniej tak mi się wydawało. Bo siedział, rozmawiał z jakimś starszym panem o wojnie. Ten opowiadał mu o śmiesznych historiach z wojny. Chłopak wydawał się zafascynowany tymi opowiadaniami. Ja zresztą też stałem tak w drzwiach, i słuchałem. A oni nawet nie przerwali, najprawdopodobniej nawet nie wiedzieli że tam stoje. Aż w końcu wszedłem do sali i przedstawiłem się.
- Dzień dobry. Jestem Thoma.- Podałem im obu rękę. Starszy pan miał na imię Naruto  a młody chłopak Tsuno.

Hejo no wiem takie to krótkie i wg.
Ale proszę o komy.
<333333

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Anioł 0

Odszedł...
To już koniec...
W chwili gdy jego serce przestało bić, umarłem razem z nim. Bo jaki sens ma moje istnienie, skoro jedyna osoba jaką kochałem nie żyje.
Przecież to on mnie tworzył to on pokazał mi jak kochać, jak czuć...
A teraz go nie ma. Jest tylko nie przenikliwa pustka i smutek, nie to nie jest smutek to jest wycie w niewyobrażalnym bólu. Bólu który wyniszcza mnie całego, niszczy wszystko do około. Ale świat wokół jest mi obojętny, zawsze był. Aż poznałem go...
Mojego anioła...

niedziela, 14 grudnia 2014

Smutny koniec smutnego początku.

''Drogi pamiętniku, dzisiaj wróciłem do szkoły po zimowej przerwie.
W szkole nie za wiele się zmieniło, wszyscy jak zwykle zajęci byli swoimi sprawami. I znowu nikt ze mną nie rozmawiał, zresztą jak zwykle. W szkole panowała powszechna opinia że nie warto było się ze mną zadawać, i w sumie słusznie, byłem nic nie warty. Całe życie ludzie traktowali mnie jak śmiecia jak zabawkę. A ja się dawałem i nadal daje, czy to nie wystarczający powód by... by mnie oceniać.
Teraz siedzę na przerwie i pisze w moim pamiętniku''

Niski chłopak o blond żółtych włosach siedział w ławce na końcu klasy, siedział sam.
Chłopak miał na uszach słuchawki a w ręku książkę. Widać było strach w jego oczach, nikt nie znał jego historii, a wszyscy go oceniali.
-Naruto???- Blondyn usłyszał głos nad swoją głową, mimo tego że miał słuchawki wychwycił głos wysokiego chłopaka. Popatrzył mu w oczy zdejmując słuchawki, chłopak był naprawdę wysoki, miał krótkie czarne włosy i tego samego koloru oczy.
-Tttaaak???- W głosie blondyna był strach, zresztą każdy na jego miejscu by się bał. Bo oto przed nim stał Sasuke Uchiha. Syn jednego z największych mafiozów na świecie, syn mordercy i złodzieja. Sam też miał niczego sobie dorobek, gwałty, zabójstwa, zastraszenia. O Sasuke można było wiele opowiadać.
-Możemy porozmawiać???- To stanowczo nie było pytanie.
-Rozmawiamy przecież...- Blondyn nie zdążył dokończyć a już leżał na ziemi. Sasuke kopnął jego krzesło a te przewróciło się z hukiem.
-Pakuj się idziesz ze mną.- Naruto wiedział że nie ma nic do gadania. Szybko się spakował i po chwili szedł korytarzem za 'Czarnym'. Bał się, słyszał wiele o tym potworze. Sasuke zawsze miał to co chciał, był bogaty, miał wpływy i siłę.
Wsiedli do dużego samochodu. Auto było luksusowe i wielkie, Naruto nigdy nie był w tak drogim samochodzie. Mieszkał z przyjaciółką swoich zmarłych rodziców Tsunade. Kobieta była właścicielką małej księgarni. Co za tym idzie nie zarabiała za dużo. Ale Naruto uwielbiał tę kobiete, miała wielkie serce. Opiekowała się nim od 5 lat, od czasu gdy jego matka zabiła mu ojca a później popełniła samobójstwo strzelając sobie w serce, z tej samej broni z której zabiła swojego męża. Jego opiekunka była już stara i często brakowało jej siły, wtedy Naruto miał okazje odwdzięczać się jej za to co dla niego robi. A robiła dużo, za dużo.
Jechali nie wiadomo ile, blondyn cały czas myślał o tym gdzie jedzie. W końcu zdobył się na odwagę.
-Gdzie jedziemy?????- Pytanie blondyna widać rozbawiło Sasuke, chłopak zaczął się śmiać. Popatrzył na blondyna i westchnął. Ten zrobił się cały czerwony.
-O boshe, jaka z ciebie panienka. Na rumienienie się przyjdzie jeszcze czas. A jeżeli tak bardzo chcesz wiedzieć, to jedziesz do mnie do domu.- Mówiąc to Sasuke wydawał z siebie lekki syk jak u węża.
-Co ty chcesz mi zrobić- Strach przybierał w nim na sile. Bał się, naprawdę się bał. Nie wiedział co myśleć co czuć.
-MMM. Mam zamiar cię pieprzyć, tak mocno i tak długo aż poczujesz co oznacza prawdziwy ból.- Sasuke zaczął się śmiać. Za to w oczach Naruto pojawiły się łzy, wiedział co oznacza tego rodzaju ból, czuł go przez 12 lat dopier od 5 lat odkąd mieszka z Tsunade... Jego ojciec karał go w ten sposób całe życie, chłopak był bity gwałcony i molestowany przez całe dzieciństwo. Jego matka gdy odkryła prawdę zabiła swojego męża a później siebie...

-Boli prawda?????- Naruto usłyszał głos czarnego. Bał się otworzyć oczy, bał się popatrzyć mu w oczy. Ale zrobił to, popatrzył swemu oprawcy w oczy. Sasuke za to przyglądał się nagiemu Naruto, jego ręce zajęte były ściąganiem ciuchów, jego niesamowicie piękne ciało przyległo do blondyna. Siłą zmusił uke do pocałunku, Naruto nie robił nic, wiedział że lepiej się poddać....


-Naruto proszę otwórz oczy!!!!!- W oddali słychać było krzyki kobiety.
-Ile on wziął tych tabletek, dzwoń po karetkę.- Dało się usłyszeć inny głos. Ale na to wszystko było już za późno. Naruto już prawie nie żył, odchodził i nikt już nie był w stanie go zatrzymać, uratować. Z ran powoli leciała krew a serce powoli zwalniało...
Dwa dni później cała szkoła żyła tylko śmiercią Naruto. Wszyscy mówili jaki to on był wspaniały, jaki miły i jaki mądry...
A tak naprawdę nikt nic o nim nie wiedział

czwartek, 11 grudnia 2014

7

Mam takie jedno marzenie, być z tobą na wieki...
W twych ramionach dotrzeć tam gdzie inni boją się dojść.
Z tobą przemierzać cały świat, w poszukiwaniu czegoś co zwą granicami.
Bo wiesz, jesteś dla mnie ważniejszy niż cały świat.
Chce byś był zawsze tam gdzie ja.
Chce razem z tobą czuć wiatr.
Bo Kocham Cię.
Kocham bardziej niż to całe moje JA...
To ty a nie cały świat.
-Baka!!!!!!!-Krzyknąłem i popatrzyłem na mojego chłopaka(bo chyba nim był, nie wiem muszę się go o to spytać).
-No wybacz księżniczko, jesteś moim aniołkiem i będę nosił cię na rękach- Jude patrzył na mnie z rozbawieniem i czymś tak strasznym a zarazem czymś tak słodkim że nie mogłem tego opisać. Mój, jest mój, mój i tylko mój. A może to ja jestem jego...
Poczułem ciepło wody i po chwili cały byłem w wannie pełnej wody i piany. Jude stał kolo wanny i patrzył na mnie z rozbawieniem. Głową wskazałem na wolne miejsce obok mnie. On jednak pokręcił głową i wyszedł z łazienki która była większa od domu moich rodziców. Zacząłem bawić się pianą podrzucałem ją do góry i dmuchałem w nią a ona leciała w bok albo do góry. Próbowałem delikatnie wstać ale mój tyłek mówił NIE!!!!!!
-Boli co?????-Spytał pan wielki. Nie wiem kiedy znalazł się koło mojej wanny.
-HeH to chyba dobry znak.- Stwierdziłem gdy pochylił głowę i nasze usta dzieliło tylko kilka centymetrów.
-Hym????- Popatrzył mi w oczy, w jego samych było niezrozumienie.
-No wiesz to znak że dobrze mnie pieprzyłeś :*- Popatrzył mi w oczy i zaczął się śmiać odsłaniając przy tym te swoje białe zęby. Jego usta delikatnie spoczęły na mojej szyi całował ją bardzo delikatnie.
-Wiesz że jesteś najsłodszym stworzeniem na świecie.- Powiedział prostując się, Patrzyłem na jego brzuch, ubrany był w czarną bluzkę, która tak seksownie opinała jego mięśnie.
-Hym no nie wiem, a ty????- Zaczął się śmiać.
-Nie ja nie. Dobra myj się, a ja idę zrobić coś do jedzenia, jakieś specjalne zamówienia???
-A jak powiem że chce ciebie???- Moja mina pokazywała jak bardzo mam fioła na jego punkcie, a zwłaszcza teraz po tym co się stało. To było takie takie niesamowite, trudno było mi to opisać.
-Tego nie dostaniesz ale zrobię ci coś dobregoooo- Puścił mi oczko wyszedł, zostawiając mnie samego. Samego w tym wielkim pomieszczeniu w tej wielkiej wannie w której było by naprawdę miło gdyby on tu był.
Myłem się bardzo powoli, nie patrzyłem na swoje ciało które było całe obolałe. Niby wiedziałem że ma dużo siły ale żeby aż tyle to już była przesada.
Delikatnie wyszedłem z wanny i stanąłem jak wryty przed lustrem które było na całą ścianę. Wyglądałem jak by zaatakował mnie jakiś dziki zwierz a potem walnął we mnie samochód. Miałem wszędzie zadrapania i siniaki( albo lub malinki). Moje włosy były mokre i opadały mi na twarz. Moje wątłe ciało... Nie lubię go, poproszę Jude'a o to by pomógł mi przy pakować. I może będę sexy( tak marzenia). Wycierałem się naprawdę powoli a i nawet przy tak delikatnym dotyku moje ciało mówiło dość. Owinięty ręcznikiem wszedłem do swojego pokoju i ubrałem się w szare jeansy i białą bluzkę z jakimś tam zespołem.
Zacząłem błądzić po zamku w poszukiwaniu Jude'a, ten budynek budził we mnie wielki podziw wszystko było takie drogie takie niesamowite, bałem się dotknąć cokolwiek. Stanąłem przed wielką zbroją, była cała czarna gdzieniegdzie miała zielone i fioletowe fragmenty wyglądała tak mrocznie, bałem się jej. Była taka w stylu mroku nienawiści i zła.
- Mały chodź coś zjeść.- Powiedział Jude i objął mnie w pasie od tyłu.
-OK duży.
Szliśmy i szliśmy aż w końcu znaleźliśmy się w dużym pomieszczeniu. Na stole stały dwa talerze jedzenia, wziąłem pałeczki i po chwili z moim bogiem jedliśmy coś co smakowało jak sam nie wiem co było dobre ale dziwne. Jude jadł i patrzył przez okno.
-Kim ty jesteś????- Spytałem się go. Jego czoło zmarszczyło się mocno a usta zwęziły się w cienki pasek.- Jesteś niesamowity masz wspaniały charakter, wyglądasz niczym grecki bóg. A jednak mimo to jesteś taki jak by nie z tej epoki. Potrafisz mówić jak człowiek którego wychował jakiś cesarz albo jak człowiek który jedyne co w życiu zaznał to nienawiść. A innym razem zachowujesz się jak dziecko które jedyne co potrzebuje to ciekawa zabawka.- W końcu to z siebie wydusiłem, i tak na serio zacząłem się go bać. Patrzył na mnie tymi swoimi oczami. Oczami które pokazywały że nie spodobało mu się to co powiedziałem. Jego usta jednak wykrzywiły się w delikatny uśmiech, nie miał soczewek co sprawiało że widać było cały jego gniew.
-Wiesz jestem kimś kogo nie da się zrozumieć. Jestem tajemniczy przez co ludzie się mnie boją a zarazem przyciąga ich to. Chcieli by mnie poznać, a to nie jest takie łatwe. Jestem pełen sprzeczności. Pełen bólu, strachu, nienawiści i siły. W ciągu całego swojego życia umierałem setki razy, spadałem całe życie. Przez to teraz naprawdę trudno mnie złamać, nie łatwo jest dotrzeć do mnie jestem potworem. Nie ma we mnie nic dobrego.- Powiedział i popatrzył mi w oczy. To co on powiedział, to nie mogło być prawdą, on nie było zły, był dobry naprawdę doby. Ja się go nie bałem znaczy czasem tak ale tak ogólnie to nie. Straszne uczucie nie wiedzieć co robić, a ja teraz naprawdę nie wiedziałem.
-Kocham Cię takiego jakim jesteś.- Opuściłem głowę i wbiłem wzrok w talerz. Usłyszałem kroki. Jude stał na de mną, złapał mnie za brodę i ustawił ją tak że patrzyłem mu prosto w oczy.
-Mam ochotę cie teraz zerżnąć na tym stole, ale na to jeszcze czas. Wiem że mnie kochasz, nie powinieneś bo to może się dla ciebie źle skończyć.- Powiedział i złapał zębami moją wargę. Bałem się, nie lubię jak taki jest...
***
Siedziałem na łóżku i słuchałem muzyki, Jude gdzieś zniknął, to co powiedział było straszne.
Jego słowa nie dawały mi spokoju, jego zachowanie też.
Wyszedłem na ogród było ciepło ale wiatr delikatnie wiał, zacząłem zwiedzać, to miejsce było niesamowite takie tajemnicze takie piękne a zarazem można było bać się jego historii. Moją uwagę przykuł duży budynek podobny do tego w którym spędziłem noc z Jude'm, ten był jednak większy wszedłem do środka okazało że stoję na balkonie podszedłem do barierki na dole stał Jude, ubrany w czarny strój karate. Zaraz potem zaczął wykonywać jakieś ruchy, były takie płynne i zgrane oczy miał cały czas zamknięte jego mina pokazywała że jest skupiony na tym co robi. Robił piruety podskoki aż w końcu wzbił się w powietrze na jakieś 5 metrów. To było niesamowite, opadając uderzył pięścią o marmurową podłogę. Zamknąłem oczy dosłownie na parę sekund później, poczułem jego zapach koło siebie, otworzyłem oczy i zobaczyłem jego twarz która unosiła się na de mną.
-Hej.- Spuściłem głowę a on zaczął się śmiać i popchnął mnie na ścianę, nie wiedziałem co mam robić. Przyległ do mnie, jego wargi wbiły się w moje. Całował tak wspaniale, oddawałem czułość moje ręce wplotły się w jego włosy a chwile potem oplotłem go wokół szyi. Jego ręce wślizgły się pod moją bluzkę, gładził mój brzuch palcami dotykał moich siniaków i zadrapań. Chyba znudziła mu się ta zabawa bo złapał moją bluzkę i dosłownie ją ze mnie zdarł. Nie wiem co miał zamiar zrobić ale podobało mi się to bardzo. Objął mój tyłek i dosłownie mnie podrzucił do góry, moje nogi automatycznie owinęły się wokół jego pasa. Cały czas się całowaliśmy, zaczął iść, nie wiem gdzie chciał mnie zabrać ale nie interesowało mnie to liczył się tylko on. Nagle położył ręce na moim brzuchu i dosłownie mnie popchnął, wylądowałem na czymś miękkim było to jakieś łóżko, zacząłem się oglądać pokój był duży cały biały stały w nim czarne meble wszystko było takie surowe. Nie wiem czemu ale złączyłem nogi, Jude nadal stał patrzył się na mnie z pożądaniem. Uśmiechnął się i podszedł do szafki wyjął z niej coś, było to średniej wielkości pudełko.
Położył je obok mojej głowy a sam uklęk na wysokości moich piersi.
-Rozbierz się.- Powiedział i popatrzył mi w oczy. Zacząłem zdejmować spodnie, gdy dotarłem do boxerek za wahałem się na chwilę ale usłyszałem jego warknięcie więc szybko zdjąłem ostatnią część mojego stroju. Leżałem przed nim goły, podniecony i do tego prze straszony. Moja męskość delikatnie się unosiła a oczy spoczęły na twarzy mojego ''oprawcy”. Jego ręka powędrowała do pudełka wyjął z niego kajdanki, delikatnie spiął moje nadgarstki. Byłem w szoku znowu wyciągnął coś z pudełka jakąś piłeczkę z paskami, dopiero po chwili zakapowałem co to jest i co on ma zamiar zrobić WoW. Nie opierałem się i po chwili byłem pozbawiony możliwości powiedzenia czegokolwiek.
-Yyyyyy- Tylko tyle potrafiłem z siebie wydobyć, zaczął się śmiać i rozchylił moje nogi, jego ręka po wędrowała na mój członek który pod wpływem jego dotyku stanął sztywny, chciałem go chciałem go poczuć. Chciałem być jego w każdy możliwy sposób.
-Jesteś śliczny, bardzo podobają mi się te siniaki, są takie sexy. Chce żebyś miał ich więcej.- Co KURWA!!!!! czy on chce mnie bić. - Wiem o czym myślisz i to nie jest dokładnie to. Chce cię naznaczyć zresztą i tak to zrobię. Więc powiedz mi.- Gładził mojego penisa.- Chcesz tego prawda????.- Sam nie wiem dlaczego ale kiwnąłem głową dając mu tym zgodę, boże ja sam nie wiem na co ja się zgodziłem.- Dobrze bardzo dobrze.- Jedną ręką przyciągnął mnie do siebie tak że leżałem brzuchem na jego kolanach, on sam zdjął górną część ubrania, jego palce gładziły mój tyłek, dał mi delikatnego klapsa Aaaa. To było strasznie przyjemne, i kolejny klaps tylko mocniejszy. Zaczął się śmiać położył mnie na brzuchy na łóżku i znowu wyjął coś z pudełka, nie widziałem co ale było to długie. Usłyszałem tylko świst i poczułem ból na plecach i tak kilka razy. W oczach miałem łzy.
-Yyyyymmmmm.- To nie było przyjemne, Jude szepnął mi że wie co czuje. Złapał mnie w pasie i przyciągnął tyłkiem do siebie, nie miał na sobie spodni, czułem jego męskość niedaleko mojego wejścia, poruszyłem tyłkiem tak wiedział że go chce.
-Wiem, wiem też tego chce ale jeden warunek...- Boże boje się.- Chce cię słyszeć, chce słyszeć wszystko co będziesz czuł a uwierz mi poczujesz wszystko od niesamowitej przyjemności po ból. Delikatnie zdjął mi to z ust, po chwili tą samą ręką złapał mnie za członka.
-Dobrze rób wszystko, tylko błagam chce cie poczuć.- Wydyszałem z siebie, bawił się mną, nie wiem sam dlaczego ale wszystko co ze mną robił było tak strasznie przyjemne. Chciał mnie nawilżyć ale pokręciłem głową.-Nie proszę pośpiesz się.- Wszystko mną miotało. Zaczął się śmiać jednocześnie wchodząc we mnie, bolało łzy znowu mi naleciały do oczu.
-Czuj to- Szepnął mi do ucha i zaczął się poruszać mocno i gwałtownie, zacząłem krzyczeć z bólu, ale jednocześnie nie chciałem by przestał.
-Aaaaaaaaaa.- Trafił w mój punkt kurwa ale to wspaniałe.
-Głośniej, krzycz głośniej a uwierz mi poczujesz coś czego z nikim innym byś nie poczuł. No dalej kochanie.- Jezu ale on słodki, zacząłem krzyczeć z rozkoszy, to było niesamowite, takie przyjemne, takie cudowne. Jego dotyk był niebiański, wszystko był taki cudowny.
Brakowało mi słów by opisać to co czuje. Zaraz on coś mówił o jakimś bólu, i w chwili gdy tylko on to powiedział złapał mnie za biodra i przyśpieszył ale nagle zmienił zdanie...
Nie wychodząc ze mnie obrócił mnie na plecy, zaczął dotykać po brzuchu, jego usta przyległy do mojej szyi zaczął ją ssać całą wszędzie go czułem i właśnie tego chciałem, chciałem jego,jego i tylko jego. Czułem że zaraz osiągnę szczyt, jego usta zdominowały moje jego język wodził mój, pokazywał dominacje, pokazywał że mam się z nim bawić i zresztą to robiłem. Było tak przyjemnie, jego ręce dotykały mnie wszędzie, tak jak bym był jego, byłem jego w każdym aspekcie. I znowu uderzył w to miejsce, moje ciało nie wytrzymało doszedłem z wielkim krzykiem. Co najdziwniejsze pan wielki zrobił to w tym samym momencie. Opadł na mnie, nadal go w sobie czułem był taki duży.
-Emmm- Wydobyłem z siebie, na nic więcej nie było mnie stać. Chce jeszcze, moje serce i psychika krzyczy jeszcze ale ciało mówi nie. Zbliżył usta do mojego policzka, jednocześnie wychodząc ze mnie.
-Uwierz mi zerżnął bym cię jeszcze raz, ale twoje ciało się do tego nie wytrzyma. Mam na ciebie taką ochotę.- Dodał kładąc sie obok mnie. I nie wiem czemu ale usiadłem z wielkim bólem i popatrzyłem na niego. Chciałem żeby było mu dobrze, a był na to pewien sposób. Bałem się trochę tego ale dotknąłem jego twarzy i uśmiechnąłem się. Delikatnie się pochyliłem, ale złapał mnie za ramie.
-Nie nie radze kochanie.
-Dlaczego?????Popatrzyłem mu w oczy.- Postaram się by było ci dobrze.- Uśmiechnął się i zabrał rękę. Moją twarz i jego sprzęt dzieliło kilka minimetrów bardzo delikatnie polizałem go, zrobiłem to jeszcze kilka razy, zaczął się unosić, delikatnie wziąłem go do ust, językiem robiłem kółka wokół niego. Ukląkłem między jego nogami które nie wiem sam kiedy zgiął. Ustami jeździłem w dół i w góre. Poczułem jak jego mięśnie nagle się spinają warknął i po chwili poczułem w ustach słono-słodką wydzielinę, bez zastanowienia połknąłem wszystko...
A jednak to właśnie przekraczanie granic tworzy nas.
Poznawanie się i upadanie.
Bo gdyby nie to wszystko to ten świat tak jak by zgasł.
***
Boli wszystko mnie boli, boże co on mi zrobił, myślałem że wtedy strasznie wyglądałem ale teraz to było okropne. Ale jemu się podobało.
Stałem na środku ogrodu i nie wiedziałem co mam robić, nudziło mi się. Jude gdzieś pojechał i zostawił mnie samego. Co prawda dzwonił że zaraz będzie ale znając jego to na pewno to zaraz to będzie , kilka godzin. Jesteśmy tu dwa tygodnie, strasznie chce mi się sexu. Od tego razu z batem Jude jedyne co robił ro mnie całował, zresztą moje ciało nie było gotowe na nic więcej. Usiadłem na trawie i patrzyłem na mały staw. Znudziło mi się to miejsce.
-Hej kocie.- Usłyszałem głos mojego wybawcy od tej wszech mocnej nudy. Wstałem i już po chwili byłem w ramionach mego wybranka(XD). Włosy mu urosły i dopiero teraz to zobaczyłem teraz tak słodko opadały mu na prawe oko.
-Witaj supermanie.- Cmoknąłem go w usta. Westchnął i pogłaskał mnie po policzku.
-Mam coś dla ciebie mały.
-Co, co?????- Jaram się jak małe dziecko normalnie jak ja lubię niespodzianki. Popatrzyłem mu w oczy, w moich był taki błysk jak u małego dziecka.
-Dobra mam to w samochodzie.-Podeszliśmy do jego nowego samochodu pięknego mercedesa, szyby były przyciemnione więc nic nie było widać. Otworzył dziwi od pasażera i wyjął ze środka jakąś czarną kulkę podał mi ją, zamurowało mnie to był malutki piesek. Mały otworzył oczy i popatrzył prosto w moje...
-Shadow.- Powiedziałem i popatrzyłem na mojego chłopaka. Ten kiwnął głową i podszedł do mnie zabrał mi psa i postawił na trawie. Mały zaczął deptać po niej i delikatnie szczekał, jedyne co nie miał czarne to białe zęby i czerwony język. Ja za to przytuliłem się do mojego „czarnego” i popatrzyłem mu w oczy.
-Jud'iiii mam małą prośbę.- Zrobiłem słodkie oczka.
-Hymmm???
-Możemy pojechać gdzie indziej??...
***
Nie ja w niego nie wierze on mnie rozwala. Cztery godziny temu spytałem się go czy możemy pojechać gdzie indziej a teraz siedzieliśmy w samolocie. Lecieliśmy w jakieś Alpy???? Nie wiem to jakieś miasto?????'-' .
-Spodoba ci się.- Powiedział i uśmiechnął się. Trzymałem na kolanach pieska i patrzyłem na niego.
-Hej a po co byłeś w tym wielkim centrum handlowym i nie pozwoliłeś mi zobaczyć co jest w tych wszystkich torbach. Po za tym ty sobie wyobrażasz ile kosztowało wynajęcie tego samolotu???Nie wyobrażam sobie tych wszystkich sum.
-Kochanie powiem tak po pierwsze nie musisz martwić się o pieniądze. Mam ich tyle że na pewno mi ich nie zabraknie, po drugie to mój samolot.- Nie no kurwa, czy jest jakaś rzecz której on nie ma.
-To ile ty masz pieniędzy?????- Musiałem w końcu o to spytać. Jude zaczął się śmiać.
-Mój kochany, zarabiam naprawdę dużo pieniędzy. A jeżeli cie to tak bardzo interesuje to średnio w ciągu godziny na moje konto wpływa 300.000 euro.- Euro to chyba niemiecki pieniądze po ile one mogą być????- Wiem że niewiele ci to mówi ale to naprawdę nie mało.- Wkurzył mnie szybko wbiłem w neta przelicznik i kwota sprawiła że zmroziło mi krew w żyłach. Przecież to niewyobrażalne pieniądze.
-WoW. Dużo trochę.- Opuściłem głowę, Jude obiął mnie w pasie i bardzo namiętnie pocałował. Przycisnął jakiś przycisk i zaraz pojawiła się piękna blondynka patrzyła na mojego faceta głodnym wzrokiem.
-Candys zaopiekuj się proszę tym psiakiem.- Zabrał mi psa i podał go kobiecie która zatrzepotała rzęsami niczym ptak skrzydłami.
-Coś panu podać???- Spytała patrząc się na mnie z pogardą.
-Ja i mój towarzysz idziemy spać, przed nami jeszcze dobre pare godzin lotu.- Wstał, zrobiłem to samo. Weszliśmy do dużego pokoju, pomieszczenie nie było jakieś niezwykłe. Stało tam duże łóżko. W kącie stały nasze walizki, podszedłem do jednej i już chciałem wyjmować ciuchy gdy poczułem dotyk swojego faceta.
-Nie mam zamiaru spać.-Uśmiechnąłem się delikatnie.
-To co proponujesz???-Spytałem z delikatną kpiną, Jude objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
-Mam zamiar cie kosztować.-Jego zęby delikatnie wbiły się w mój obojczyk...


Przepraszam że tak długo nic nie było. Po prostu...
Wiecie byłam w szpitalu, cały świat wali mi się na głowę, mam dużo problemów.
Przepraszam :*






środa, 13 sierpnia 2014

6

Idę sam, nikt mnie nie widzi, mimo że idę obok.
I gdy tak chodzę sam, mój cień nie może nadążyć, a myśli krążą wokół tysiąca dusz przy drogach. \
Mój cień mówi bym zwolnił bym dał światu szanse.
By w końcu mnie zrozumieli.
A ja nadal idę sam.


Chyba już się przyzwyczaiłem do tego że moje zdanie dla nikogo się nie liczy, że nie ważne co zrobię czy powiem i tak nie mam racji. Jude traktował mnie tak samo jak inni, ale to już nie nowość. Mieszkałem z nim już od paru tygodni, w domu byłem tylko raz, dowiedziałem się że mój ,,przyjaciel” zapłacił mojej rodzinie za to żeby mnie nie szukali. Chyba jeszcze nikt nigdy mnie tak nie zranił. W moim byłym domu sytuacja bardzo się poprawiła, nowe meble, nowe sprzęty. Lepsze ubrania dla wszystkich domowników. Spytałem się taty ile dostał od Jude'a, ale usłyszałem tylko że to nie moja sprawa i żebym wyciągnął od Jude'a jeszcze trochę kasy. Normalnie brakowało mi słów na zachowanie mojej rodziny.
Między mną a Jude'm totalnie wszystko stanęło, nie było nic. Prawie ze sobą nie rozmawialiśmy, byliśmy sobie obcy. A ja naprawdę chciałem aby między nami było coś więcej. Marzyłem o tym by mnie znów pocałował by mnie dotykał.

***

Patrzyłem się w lustro. Na mojej twarzy był widoczny grymas niezadowoleni. Moje odbicie przyprawiało mnie o mdłości. Byłem niczym, zupełnym zerem, no bo co we mnie było fajnego. Chude ciało, żółte wręcz włosy. Takich jak ja było pełno, sam nie rozumiem dlaczego robiłem sobie nadzieje, przecież Jude jest dla mnie za wspaniały. Z kieszeni spodni wyjąłem pudełko z tabletkami, wysypałem sobie na rękę kilka...
Kilka minut później siedziałem w pokoju, w dłoni miałem książkę. Usłyszałem pukanie do drzwi.
-Proszę.-Powiedziałem po paru sekundach. Do pokoju wszedł Jude ubrany w czarne spodnie i białą bluzkę.
-Hej, jedziesz ze mną??-Spytał posyłając mi ten swój piękny uśmiech. Wszystko się we mnie przewróciło. Moje serce zaczęło bić tak szybko że nie potrafię sobie tego wyobrazić.
-A gdzie??-Spytałem patrząc na jego mięśnie.
-Aaaaa w pewne takie miejsce. Spodoba ci się tam.
-Dobra jadę.-Powiedziałem, cieszyłem się jak dziecko że chce bym z nim jechał. Jude zaczął się cicho śmiać.
-Spakuj sobie trochę ciuchów.-Teraz to mnie zaskoczył.
-To na ile my jedziemy??
-Na parę dni.-Powiedział wychodząc z pokoju. Zacząłem się pakować do dużej torby. Spakowałem cztery bluzki, trzy pary spodni i kilka innych rzeczy. Oczywiście wziąłem też mój
ulubiony żel pod prysznic, Jude sprowadził mi go z Francji. Pachniał tak pięknie.
Z torbą zeszedłem do salonu, tam czekał Jude, patrzył na mnie z lekkim uśmiechem.
Wsiedliśmy do samochodu i od razu poczułem piękny zapach mojego towarzystwa. Delektowałem się nim zasłaniając twarz włosami.

Chwytam cię za rękę, ale ty mnie odpychasz.
Nie pozwalasz mi na zrozumienie tego co tobą kieruje.
Dlaczego musisz być dla mnie taką tajemnicą, dlaczego musisz być jak odległa planeta której nie mogę dotknąć.

Kolejna notatka w moim dzienniku, ostatnio coraz więcej pisze. Jechaliśmy już dwie i pół godziny. A Jude nadal nie chciał mi powiedzieć gdzie jedziemy. Siedziałem i pisałem, a muzyka delikatnie pieściła moje uszy. Poprosiłem Jude'a o to by włączył jakąś delikatniejszą. Bo to co on zwykle słuchał nie nadawało się do słuchania.
-Jak tam??-Spytał Jude patrząc na mnie. Jego wzrok tylko na sekundę zaszczycił mnie swą uwagą.
-Gdzie jedziemy??!!!-Spytałem, w mim głosie był wyraźny smutek.
-W pewne miejsce, słyszałeś kiedyś o masakrze Itoku???-Spytał patrząc mi w oczy. W mojej głowie pojawiły się wiadomości z historii, a właściwie resztki wiadomości. Jakieś nędzne wycinki, nic konkretnego.-Dobra nic.-Jude pokręcił głową, szybko wyjąłem telefon i słuchawki, wpisałem w wyszukiwarce Masakra Itoku i zaraz wyskoczył mi link do filmu, film był o cesarzu Japonii. Włączyłem film przez słuchawki i od razu dałem się wciągnąć w film. Znalazłem też link do książki.

Niski mężczyzna o długich włosach za plecionych w warkocz biegł długim korytarzem. W ręku trzymał coś co przypominało wazę. Zatrzymał się przed wielkimi drzwiami, delikatnie zapukał i od razu usłyszał polecenie wejścia. Niepewnym krokiem wszedł do środka, pomieszczenie było wielkie.
Pod ścianą stało wielkie łoże a na ścianach namalowane były różne słowa, było też kilka półek. Wszystko wyglądało pięknie, w pokoju dominowała biel i czerwień. Mężczyzna klęknął na jedno kolano i głowe schylił bardzo nisko.
-Pani...
-Oh Eiji wiesz że kiedy jesteśmy sami nie musisz się kłaniać.-Powiedziała kobieta siedząca na łóżku, ubrana w tradycyjny kobiecy strój.
-Pani Akiko, przepraszam.-Wyciągnął ręce przed siebie. Kobieta wstała i wzięła do rąk wazę.
-Dziękuję Eiji, To takie niesamowite. Dzisiaj mam poślubić mężczyznę mojego życia.Wstań.-Powiedziała wiedząc że Eiji nie wstanie inaczej.
-Tak Pani, panią i całą rodzinę Okazawa spotkał wielki zaszczyt, co bardziej dziwne godzi się pani na ten ślub. To chyba pierwszy ślub z prawdziwej miłości w historii.-Powiedział patrząc na Akiko. Ta uśmiechała się, w jej oczach było widać radość.
-Kocham go, a on kocha mnie...
-Proszę tylko nie zapomnieć kim on jest...
-Jest najwspanialszym człowiekiem na świecie. Jest mądry, sławny waleczny, ma wspaniałe serce. Jest piękny.-Powiedziała jednym tchem. Eiji zaczął się delikatnie śmiać.
-Zaiste jest waleczny, mądry, a jego dobroć jest nie oceniona. Lecz Pani, jak każdy ma i też złe cechy.-Powiedział spodziewając się że zostanie skazany na śmierć za te słowa.
-A jakie to??-Spytała kobieta.
-Przepraszam. Proszę pozwolić mi się oddalić...
Księżyc świecił mocno, mężczyzna i kobieta stali niedaleko małego wodospadu, woda odbijała się i dawała wrażenie diamentów.
-Kocham cię, powiedziała Akiko.-Patrząc na mężczyznę stojącego przed nią. Ten miał długie czarne włosy opadające mu na plecy.
-Już na zawsze będziemy razem, nigdy cię nie zostawię. Jesteś moja od chwili gdy zostaliśmy małżeństwem.-Powiedział patrząc na nią z góry, w jego głosie słychać było wyniosłość, ale w oczach widać było czystą miłość skierowaną w Akiko, niską osóbkę o pięknych czarnych oczach.
-Byłam twoja zawsze mój Panie. Może wrócimy do środka aby świętować???-Spytała.
-Nie, zostaniemy tutaj.-Powiedział mężczyzna i podniósł kobietę, zaczął się z nią obracać.
-Aaaaaaaaaaaa!!-Piszczała kobieta.
-Moja Pani czy nie zechciała by pani popływać ze mną???-Spytał mężczyzna stawiając ją na ziemi.
-Mój Panie, oczywiście.-Skłoniła się, dobrze wiedziała że może pozwolić sobie na to, byli w miejscu w którym mógł przebywać tylko cesarz...
Zabawa trwała w najlepsze, wszyscy zebrani w wielkiej sali śmiali się i pili. Cieszyli się, stół pełen był picia i jadła. Wszystko było idealne. Akiko wraz z mężem siedzieli na dwóch wielkich siedzeniach i z uśmiechami na twarzy obserwowali jak ich lud świętuje. Wydawało się że nic nie może zniszczyć tak idealnego nastroju. Gdy nagle do sali wpadł mężczyzna ubrany w czarną szatę. Rzucił się na kolana i popatrzył na cesarza.
-Wasza wysokość atakują, lud zbuntowany, atakują.-Powiedział dusząc się powietrzem. Na sali zapanował chaos. Wszyscy wojownicy wzięli do rąk broń i ruszyli bronić cesarza i jego żony.
-Taichi!!!!-Krzyknęła Akiko gdy dwóch strażników odciągało ją od jej męża.
-Weźcie jeszcze parę osób i macie jej pilnować bo inaczej zabije.-Krzyknął cesarz. W sali rozpętało się istne piekło, straż starała się nie dopuścić by stało się coś cesarzowi. Ten walczył razem z nimi, wyprowadzono go na dwór gdzie walczyło około 200 osób. Wszędzie było pełno krwi. Cesarz został złapany, trzymano go i kazano patrzeć jak jego wojownicy giną. Jednak jego oni wcale nie obchodzili, liczyło się tylko to by jego żona przeżyła i była bezpieczna.
-Taichi!!-Usłyszał jej krzyk. Zaczął się rozglądać i dopiero po chwili zobaczył ją, stała naprzeciwko niego. Jakieś trzy metry. Zaczął krzyczeć by uciekała lecz jeden z jego wrogów był szybszy, wbił jej miecz prosto w brzuch...

Nigdy chyba nie widziałem bardziej romantycznej historii, i w filmie i w książce było o tym że cesarz przysiągł zemstę, obiecał że zabije tego kto zabrał mu jego żonę. I podobno zrobił to, podobno kazał zabić kilkaset osób, a tego kto zabił jego żonę torturował i na końcu zabił.
Nie wiem ile było w tym prawdy, ale to było piękne, takie tragiczne, takie smutne.
-Za kilka minut będziemy.-Powiedział Jude.
-Ile w tej historii było prawdy??-Spytałem.
-Wszystko to prawda, wiadomo to z wiarygodnych źródeł.-Wyjaśnił i uśmiechnął się lekko.
Zatrzymaliśmy się przed lasem, w głąb wiodła wąska droga. Zaczęliśmy iść, szliśmy a robactwo robiło sobie z nas obiadek.
-No ile jeszcze???-Spytałem zabijając kolejnego robaka który po mnie chodził.
-Już jesteśmy.-Powiedział gdy weszliśmy na wielką polane, rosła tam piękna zielona trawa, popatrzyłem przed siebie i torba wypadła mi z rąk, staliśmy przed zamkiem, wielkim pięknym zamkiem. Był wielki, naprawdę wielki, wyglądał na stary, na bardzo stary.
-Gdzie my jesteśmy,Jude??-Spytałem, patrząc na chłopaka ten uśmiechał się.
-W pałac Itoku.
-Coooooo!!!!-Spytałem, to było przecież niemożliwe.
-Moja rodzina znalazła go i odbudowała. Wszystko jest tak jak było kiedyś, z tym że jest wyposażony nowocześnie. Chodź.
Weszliśmy do środka, byłem raz w pałacu, i było tu bardzo podobnie. Zostawiłem swoje rzeczy w pokoju i wyszedłem do ogrodu. Usiadłem na trawie i zacząłem pisać, to miejsce było idealne.
-Podoba ci się tutaj??-Spytał Jude siadając obok mnie.
-Tak tutaj jest cudownie.
-To chodź pokaże ci jeszcze piękniejsze miejsce.-Wstał i pociągnął mnie za sobą, zabrałem notatnik i podążyłem za nim. Szliśmy po schodach z kamienia wokół rosły różne krzewy. Jude złapał mnie znów za rękę i przyciągnął do siebie.
-Co robisz??-Spytałem.
-Zamknij oczy.
-Nie.-Westchnął i stanął za mną, zakrył mi oczy i szliśmy dalej, zeszliśmy ze schodów i szliśmy dalej. Po chwili poczułem chłodniejszy powiew.
-Witaj w raju.-Szepnął mi do ucha i pocałował w usta odsłaniając mi oczy. Stałem niedaleko wodospadu. Przez dłuższą chwile patrzyłem jak woda spada z góry i nie mogłem uwierzyć.
-Ale.-Nie dokończyłem bo zaczął mnie całować, oddawałem pocałunek. Sam nie wiem kiedy położył mnie na ziemi, nadal całował, po chwili odsunął się lekko a z moich ust padła nie prośba lecz błaganie.-Jude błagam weź mnie. Jego oczy nie wyrażały nic, znów miał soczewki. Złapał mnie w pasie i podniósł wstając. Niósł mnie całując, widziałem że nie szliśmy do zamku. Weszliśmy do jakiegoś budynku który widocznie był tylko sypialnią. Było tam wielkie łóżko na którym znalazłem się w błyskawicznym tempie.
-Jesteś pewien że tego chcesz???-Spytał pochylając się nad moją totalnie pobudzoną postacią. Pragnąłem go, chciałem by mnie wziął, chciałem go poczuć, chciałem by mnie brał kiedy tylko będzie to możliwe. Nie ważne za jaką cene, ale chce być jego zabawką, jego dziwką, jego prywatną kurwą. Kurwą którą będzie brał co noc albo nawet jeszcze częściej.
-Jestem pewien. Jude kocham cię i chce byś miał mnie całego.
-Ale...
-Kurwa pierdol mnie, błagam pieprz mnie tak mocno że nie będę miał siły wstać.-Krzyknąłem wbijając mu się w usta. Chyba spodobała mu się moja odpowiedź bo zdarł ze mnie bluzkę to samo zrobił ze swoją.
-Czekaj.-Szybko wstał i wszedł do pomieszczenia które było obok. Wrócił niosąc jakąś butelkę, uklęknął pomiędzy moimi nogami i zaczął zdejmować moje spodnie, razem z bokserkami. Gdy to zrobił zaczął mi się dokładnie przyglądać, patrzył na mnie i patrzył a ja byłem tak podniecony, tak bardzo potrzebowałem by ktoś się mną zajął. Jude powoli zdjął swoje spodnie, nalał trochę płynu na palce i delikatnie dotknął mojego wejścia, robił to tak delikatnie.
-Jude Kurwa nie baw się ze mną???-Krzyknąłem gdy drugą ręką zdjął bokserki a pierwszą jeździł wokół mojego wejścia. Popatrzył mi w oczy i złapał za uda zawiesił moje nogi na swoich ramionach i jednym szybkim ruchem wszedł we mnie. Poczułem ogromny ból, nie porównywalny z niczym innym. Z moich oczy zaczęły lecieć łzy, a z gardła wydobywał się jęk bólu.
-Przepraszam.-Szepnął i wykonał ruch, po chwili kolejny i kolejny. Z czasem zaczęło mi się to podobać.
-Mocniej!-Krzyknąłem i wtedy Jude zaczął poruszać się mocno i szybko, krzyczałem!!
Wchodził i wychodził ze mnie prawie cały. Czułem jak z mojego wnętrza leci krew. Ale nie przeszkadzało mi to. Jude głośno sapał, jednak było to zagłuszone przez moje krzyki. Moje nogi opadły więc Jude zaczął mnie całować. Całował mocno, jego język totalanie mnie zdominował, przeniósł się na szyje, nie wiem co z nią robił ale było to wspaniałe, jego dłonie ściskały mnie to na ramieniu to na klatce piersiowej. Czasem opierał się też jedną ręką o mój brzuch. Czułem że jestem bliżej, z każdą chwilą bliżej, Jude to wyczuł i zwolnił usiadł pociągając mnie ze sobą, w ten sposób usiadłem mu na kolanach. I dopiero wtedy poczułem go całego, wchodził jeszcze głębiej.
-Dobrze??-Spytał odrywając się od mojej szyi. Jego ręce powędrowały na moje plecy, czułem jak jego paznokcie wbijają się w moją skure i jak przeciąga je wzdłuż moich pleców
-Emmmm, Ammmm!!!!-Znowu zmieniliśmy pozycje, to było ponad moje siły.-Aaaaaaaaaa.-Doszedłem z wielkim krzykiem. Jude pchnął kilka razy i rozlał się na mnie.Wyszedł ze mnie i opadł obok...


Przepraszam że tyle musieliście czekać ale miałam nawał obowiązków. Owszem napisałam rozdział ale mi się nie spodobał i 5 stron poszło się wal***.
Dziękuję za przeczytanie mam nadzieje że się podobało. Proszę o komy.
Dziękiiiiii!!!!!!




sobota, 2 sierpnia 2014

5 Ty i ja

Jestem winien sam sobie, tak bardzo kogoś pragnąć to grzech.
Skrywam w sobie mroczne pragnienia.
Skrywam wszystko co tak bolesne.
Proszę na kolanach dotknij mnie, chce czuć twoje usta twój dotyk na całym moim.
Kocham cię

Delikatnie dotknąłem swoich ust, czułem jego smak. Nadal czułem jego dotyk, i przyznam szczerze pragnąłem więcej. Pragnąłem by mnie wziął całego, by mnie całował i robił ze mną wszystko co tylko chce. A on. Wyszedł, wyszedł i zostawił mnie.
Nie wiem po jakim czasie, ale w końcu odważyłem się wyjść z pokoju. Jude i ile się nie myliłem wyszedł. Chciałem wyjść ale drzwi były zamknięte. Usiadłem w salonie i włączyłem telewizor. Sam nie wiem kiedy oczy mi się zamknęły. Śnił mi się ten miecz, Jude był samurajem i walczył u boku cesarza. To był dziwny sen, tak jak by miał mi coś powiedzieć, nie wiem co ale wiem jedno. Muszę porozmawiać z Jude'm.
Obudziłem się w pokoju, nie przypominam sobie bym tu przyszedł. Poczułem że ktoś siedzi koło mnie i faktycznie Jude siedział na rogu łóżka. Patrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami.
-Hej.-Powiedziałem niepewnie.
-Hej, chcesz coś do jedzenia???-Spytał.
-Tak.-Jude podszedł do szafki nocnej i zadzwonił z telefonu który tam stał. Zamówił coś po Włosku, o ile się nie mylę. Gdy to zrobił usiadł tam gdzie siedział, tym razem nie patrzył na mnie.-Jude ja...- Zacząłem ale mi przerwał.
-To nic, zapomnij o tym. -Powiedział kręcąc głową.
-Nie potrafie.-Przyznałem opuszczając głowę, Jude zaśmiał się delikatnie.
-Spróbuj tak będzie dla ciebie lepiej.-Nie wytrzymałem zacząłem płakać, nie ja nie płakałem ja ryczałem. Jude usiadł obok mnie i delikatnie mnie objął, wtuliłem się w jego pierś i zacząłem płakać jeszcze mocniej.-Ciiii wszystko będzie dobrze, przepraszam nie powinienem cie całować. Sam nie wiem co we mnie wstąpiło, wiem że jesteś hetero i naprawdę nie powinienem tego robić. To było złe, mam nadzieje że nie znienawidzisz mnie przez to.-Szeptał, a ja miałem ochotę błagać go o to by jeszcze mnie pocałował.
Okazało się że Jude wyszedł po to by kupić nam ciuchy. Zrobiłem się cały blady jak zobaczyłem ceny na tych ubraniach. Wszystko było od znanych projektantów albo z dobrych firm. Nie udało mi się wyjaśnić mu że nic się nie stało ale przy najmniej przestał się obwiniać. A ja zgodziłem się na to że zostanę w hotelu. Po tym co się stało nie chciałem go zostawiać, pragnąłem go jeszcze bardziej.
W mojej głowie było pełno pytań, dlaczego to zrobił, dlaczego ja.
Tak bardzo chciałem by on coś do mnie czuł.
O godzinie 21 siedziałem w salonie i oglądałem program o wielorybach gdy nagle do salonu wszedł Jude bez koszulki. Wyglądał cudnie, jego klata była piękna. Mięśnie które mówiły że ich właściciel jest naprawdę silny do tego widać było że spędza wolny czas na masie ciężkich treningów. Jude usiadł obok mnie i zaczął oglądać ze mną program.
***


Przez następne dni nie chodziłem do szkoły, wolny czas spędzałem na graniu na telefonie który kupił mi Jude, no i na oglądaniu TV. Z Jude'm rzadko rozmawiałem, on po prostu nie chciał.
To bardzo bolało, ja tak bardzo chciałem wyznać mu prawdę, ale on nie dawał mi możliwości. Po kilku dniach przestałem się do niego odzywać. Jemu to chyba nie przeszkadzało. Itak mijały mi dni, na milczeniu. Jednak któregoś dnia nie wytrzymałem, miałem juz dość tego siedzenia w hotelu. Wyszedłem z hotelu i poszedłem w kierunku domu. Idąc jakąś zapuszczoną ulicą natknąłem się na jakichś gości.
-O patrzcie jaki słodziak, a w jakich drogich ciuchach chodzi. Chodź tu kochanie.-Powiedział jeden. Nie wykonałem jego polecenia tylko nadal szedłem, chyba im się to nie spodobało. Złapali mnie i rzucili na ziemie pod ścianę. Było ich trzech, wyglądali na naćpanych. Byłem strasznie prze straszony, bałem się ich.
-No no, ale będzie zabawa.-Powiedział jeden i kopnął mnie. Gdy tylko to zrobił usłyszałem, coś jak by metal na chodniku i ścianie pojawiło się strasznie dużo krwi, w moich oczach pojawiły się łzy.
I nagle obok mnie stanął Jude, trzymał w ręku miecz.
-Co ci mówiłem, miałeś nie wychodzić!!!!-Krzyknął, patrzył mi prosto w oczy.
-Przepraszam.- Wstałem i zacząłem iść.
-A ty gdzie??!!-Krzyknął,
-Do domu i nie licz że mnie zatrzymasz!!!-Złapał mnie i przy gwoździł do ściany. Patrzył na mnie z góry, w jego oczach było widać wściekłość, zacząłem się szarpać ale on nadal mnie trzymał. Jedną ręką złapał moje dłonie a drugą mój podbródek. Mocno wbił się w moje usta, nie pytał o pozwolenie, miał w dupie moje protesty. Całował mnie tak jak bym był jego, tak jak bym należał do niego. Nie wiem ile to trwał sekundy minuty???Nie wiem.
Choć protestowałem zaciągnął mnie do samochodu i siłą wniósł do hotelu, ludzie dziwnie się na nas patrzyli. Gdy tylko znaleźliśmy się w wynajętym przez nas mieszkaniu Jude nie wiedząc kiedy zaprowadził mnie do mojego pokoju i tam bardzo nie delikatnie rzucił na łóżko. Ku mojemu zdziwieniu usiadł na moich biodrach, patrzyliśmy sobie w oczy.
I znowu przejął panowanie nad tym co się działo, znowu mnie całował tym razem jeszcze mocniej, ręce związał mi moim paskiem, nie był mi potrzebny zważywszy na to że rozebrał mnie do samej bielizny. Jude patrzył na mnie z nieodgadnioną miną, nachylił się i przyłożył usta do mojego ucha.
-Jesteś piękny i chętnie bym cię teraz ukarał ale wiem że nie jesteś na to gotowy. A raczej jak bym zaczął nie przejmował bym się tym czy coś by cię bolało czy nie. Więc zapamiętaj sobie że masz się mnie słuchać, masz być grzeczny a naprawdę będzie ci dobrze.-Szepnął mi do ucha i wyszedł z pokoju.

***
Bałem sie go, ale byłem grzeczny. Nie wychodziłem z hotelu. Jude cały czas patrzył na mnie jak by chciał mnie zabić. Doszłem do wniosku że on zrobił mi to tylko po to by mnie prze straszyć, bym więcej nie wychodził. Przyznam szczerze podobało mi się to jak dominował, jak przejmował kontrole jak był taki brutalny.
-Chodź.-Powiedział, wyszliśmy z hotelu i wsiedliśmy do samochodu, tym razem to nie Jude prowadził. Jude usiadł ze mną z tyłu, jechaliśmy około godziny w radiu leciała piosenka którą kiedyś śpiewałem, zacząłem ją cicho nucić a Jude patrzył przez okno.
Dojechaliśmy pod duży dom.
-Teraz tu będziemy mieszkać.-Powiedział Sharp, dom był urządzony nowocześnie zająłem sypialnie z widokiem na ogród, rozłożyłem ciuchy w szafie i zszedłem do kuchni, lodówka i szafki były już napełnione. Zrobiłem sobie zieloną herbatę i wróciłem do swojego pokoju. Tam położyłem się na łóżku i zacząłem patrzeć na sufit. Do pokoju wszedł Jude, usiadł obok mnie i delikatnie dotknął mojego policzka, nachylił sie i pocałował mnie w usta. Spiąłem się, w moich oczach pojawił się strach.
-Spokojnie, odpręż się. Wszystko będzie dobrze.-Powiedział i znów zaczął mnie całować. Był taki delikatny, delikatnie wsunął mi język do ust. Po chwili mój język dołączył do jego zabawy. Na początku chciałem walczyć o dominacje. Ale usłyszałem coś co mnie wcale tak bardzo nie zdziwiło.- Pamiętaj to ja wyznaczam tępo.
Całował tak wspaniale, dłonią gładził moją twarz. Z każdą minutą stałem się coraz bardziej podniecony, coraz bardziej go chciałem.
-Emmm!!!-Wydałem z siebie cichy jęk, Jude zaśmiał się cicho i delikatnie przejechał po namiociku, jego palce powoli rozpinały zamek w moich spodniach, potem odpiął guzik i szybkim ruchem nogi zdjął mi spodnie. Szybkim ruchem pozbył się też mojej bluzki, zaczął całować mój płaski brzuch. Czułem się jak w niebie, swoim brzuchem haczył o namiocik. W końcu jego dłoń wdarła się pod moje bokserki i delikatnie zacisnęła się na mojej męskości. Z mojego gardła wydobył się krzyk rozkoszy. Drugą ręką zdjął mi bokserki. Zaczął pieścić mojego penisa, drugą ręką jeździł po moim brzuchu. W moich oczach pojawiły się łzy, nigdy nie było mi tak dobrze, nigdy.
-Dalej, zrób to dla mnie. No dojdź.-Powiedział Jude.
-Aaaaaa!!!!-Krzyknąłem, doszedłem w prost w rękę Jude'a. Ten wytarł moją sperme w pościel i mocno mnie pocałował. Położył się obok mnie i okrył mnie kołdrą. W moich oczach była mgła, mgła rozkoszy.
-Chodź się umyć.- Za proponował Jude. Nogi miałem jak z waty, W łazience Jude odkręcił wodę tak by nalała się do wielkiej wanny. Wychodząc z pokoju ubrałem bokserki i bluzkę. Zobaczyłem że Jude się rozbiera więc też zdjąłem ciuchy. Ukradkiem przyjrzałem się nagiemu Jude'owi . I muszę przyznać miał się czym pochwalić, był piękny, idealny. I wtedy znowu mnie pocałował.

***
Leżałem na łóżku, obok mnie spał Jude, chłopak ubrany był w same bokserki. Nie wiedziałem co mam myśleć. To co się dzisiaj między nami stało było takie niesamowite, bynajmniej dla mnie.
Chciałem by to jeszcze kiedyś się zdarzyło.
-O czym myślisz???-Spytał Jude otwierając oczy.
-O niczym, tak tylko...-pocałował mnie w czoło a potem w nos.
-Mów.
-Kim jesteś, zabiłeś trzech ludzi. Ja...
-Posłuchaj mnie, w swoim życiu zabiłem naprawdę wiele osób. To kim jestem jest jasne dla paru osób na świecie. Ty z czasem też się dowiesz, tylko musisz trochę poczekać. Jutro wracamy do szkoły.
-Dlaczego to robisz??
-Co??
-Dlaczego się ze mną całujesz, dlaczego robisz te inne rzeczy. Dlaczego to robisz mimo że my nawet...
-Hymm widzisz. Jesteś dla mnie kimś naprawdę ważnym.-Przyciągnął mnie do siebie.- Nie wiem jak to opisać, nie mogę powiedzieć że cie kocham, bo naprawdę nie wiem co do ciebie czuje. A ty dlaczego mi na to pozwoliłeś dlaczego??-Spytał. Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć.
-Cóż ja, ja chyba cię kocham.-Wyszeptałem.
-Tego najbardziej się bałem.-Przytulił mnie delikatnie i pogłaskał po blond włosach.

Hej, mam nadzieję że się podobało. 
Jeżeli chodzi o Info to w tym wszystkim chodzi o to że komy bardzo motywują. I chciałabym żebyście pokazywali że czytacie. Wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna. Więc proszę komentujcie. 
Aaaaaaaaa i następny rozdział będzie tak jak w tytule Hard.