poniedziałek, 21 lipca 2014

2 Pomoc

W mojej głowie tysiące myśli. Nie umiem tego wyjaśnić, zaczynam wszystko od nowa.
Nowy początek nowy start.


Patrzyłem ze zdziwieniem na starca. W głowie analizowałem to co do mnie powiedział. Czy to był jakiś żart, czy on myślał że urodziłem się wczoraj.
-No więc jak będzie.- Spytał wyraźnie znudzony. W tym momencie po prostu nie wytrzymałem.
-Co ty sobie myślisz że kim ja jestem. No kim??? Jakimś dzieckiem. Mnie nie oszukasz.- Powiedziałem wysiadając z samochodu. Co on sobie myślał...
****
Po powrocie do domu zjadłem szybko kolacje nie patrząc nawet na to co jem było mi to obojętne. Nadal nie mogłem sie uspokoić, chyba nigdy nie byłem tak zdenerwowany. Po kolacji położyłem się w moim pokoju, w głowie miałem dziwną propozycje jaką złożył mi stary. Masz pilnować Judea a obiecuje ci że wymarzone studia masz w garści. Nie rozumiałem tego. Czy on proponował mi pracę. Z prawej kieszeni wyjąłem wizytówkę. Był na niej tylko numer, co miałem zrobić. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę że facet wyglądał na za bardzo poważnego by stroić sobie ze mnie żarty.
Tej nocy nie spałem, po prostu nie mogłem. Jakaś cząstka mnie mówiła bym się zgodził. Ale czy to było by fir w stosunku do Sharpa. Owszem nie byliśmy kolegami, ja nawet z nim nie rozmawiałem. Więc czym ja się przejmuje.
Następnego dnia w szkole przez większość lekcji myślałem o tej propozycji. Zamyślony szłem przez korytarz gdy nagle na kogoś wpadłem. Poczułem jak mój nie szlachetny tyłek ląduje na ziemi.
-O przepraszam.- Usłyszałem męski głos nad sobą. Z niekłamanym szokiem podniosłem głowę dogóry. Na de mną stał nie kto inny jak Jude. Popatrzyłem mu w oczy, ale prawie natychmiast spuściłem wzrok Jego ręka zbliżyła się do mojej twarzy. Pomógł mi wstać i dopiero zobaczyłem jak wysoki jest w porównaniu do mnie, miał około 1.90, głośno pżełkąłem ślinę.
-Nic się nie stało.-Powiedziałem i już chciałem odejść ale poczułem jak łapie mnie za ramie. -Wszystko ok??? Strasznie blady jesteś.-W jego głosie słychać było troskę.
-Spoko nic mi nie jest.-Skłamałem w rzeczywistości było mi strasznie słabo. Jude od razu wyłapał kłamstwo i pociągnął mnie w kierunku pielęgniarki. Chciałem się szarpać ale zdałem sobie sprawę że nie mam z nim żadnych szans.
Pielęgniarka oczywiście pochwaliła Sharpa za to że nie dał się zwieść.
-Ja nie rozumiem chłopców.Czy przyznanie się do tego że coś was boli albo źle się czujecie, jest taką wielką ujmą na honorze???-Spytała patrząc na mnie. Opuściłem głowę na znak skruszenia. Pielęgniarka zaczęła się ze mnie śmiać. Popatrzyłem na sprawce całego tego zamieszania . Ten stał oparty o ścianę, lewą nogę miał opartą o ściane. Patrzył w okno, wyglądał tak jak by nie interesowało go to co się dzieje wokół. Parę minut później wyszłem z gabinetu i wróciłem na lekcje. Oczywiście musiałem przy całej klasie powiedzieć że byłem u pielęgniarki. Oczywiście wszyscy chłopacy obecni w klasie zaczęli się śmiać.
-Co chłopczyk jest słaby. Trzeba z nim chodzić do pielęgniarki. Co się stało dzidzi????-Spytał jeden z klasowych osiłków, gdy usiadłem na krześle.
-To moja wina.-Powiedział Jude który właśnie wszedł do klasy. Nauczycielka nie zwróciła na niego najmniejszej uwagi. Osiłek popatrzał na mnie, a potem na sprawcę mojego wypadku.Nic nie powiedział mimo że powinien przeprosić. No właśnie powinien, ale mnie nigdy nikt nie przepraszał. Zawsze byłem tym najgorszym. Tym który do powiedzenia nie miał nic. Odkąd tylko pamiętam, nikt nie pytał się mnie o zdanie. Zawsze tylko słyszałem że mam być posłuszny.


***

W pokoju było ciemno, jedynym źródłem światła, był blask księżyca. Postać ubrana na czarno stała przy oknie. Bezwiednie wpatrywała się księżyc który świecił wyjątkowo mocno. Jedyne co było słychać to oddech postaci. Postać która tak naprawdę była wysokim mężczyzną podeszła do szafki. Wziął z niej zdjęcie i podszedł do okna. Popatrzył na zdjęcie i zacisnął rękę w pięść. Jego wzrok znów wrócił na księżyc.
-Zawsze lubiłaś patrzeć w księżyc...
*****
Przez kolejne dni starałem się unikać Sharpa. Sam nie wiem dlaczego, po prostu jakoś nie mogłem przestać o nim myśleć. Nadal czułem jego dotyk,jego zapach. Już sam nie rozumiałem kim jestem, kim byłem. Życie jest naprawdę dziwne. Takie ciężkie do odgadnięcia, sam nie wiem czy kiedyś dojdę do hapy endu. Sam nie wiem co ze mną będzie, mogę powiedzieć że jestem na zakręcie. Zakręcie, zakręcie życia.
W domu była coraz bardziej napięta sytuacja. Ojciec coraz częściej krzyczał, pił dużo więcej niż kiedyś. A ja. Ja po prostu nie miałem siły na to wszystko. Naprawdę bardzo chciałbym pomóc mamie ale nie potrafiłem. Byłem za słaby...
******
-Hej.-Usłyszałem za sobą. Po chwili Jude bo to on powiedział, stanął koło mnie.
-Hej.
-Jak się czujesz????-Spytał patrząc mi w oczy.
-Dobrze.
-Pani od Chemii kazała mi pomóc ci w nauce. Więc tu masz mój numer.-Dał mi kartkę. Popatrzyłem mu w oczy. W moich własnych widać było szok. Czyli musiał się naprawdę dobrze uczyć.-Pasuje ci jutro po lekcjach???-Spytał cicho.
-Tak. Gdzie???-Byłem mega szczęśliwy że będę mógł spędzić z nim czas.
-Może u ciebie??-Spytał opuszczając głowę.
-Nie u mnie nie bardzo.-Nie mogłem pozwolić by ktoś dowiedział się że mój ojciec pije. Jude popatrzył mi znowu w oczy. W jego własnych było coś dziwnego.
Gdy wracałem do domu mój brzuch zaczął wariować od dwóch dni nic nie jadłem. Zresztą nikt w moim domu, nie jadł. Skończyły się nam pieniądze, a wypłata ojca która nawiasem mówiąc starczy tylko na opłate rachunków, będzie za trzy dni. Mama wypłatę dostanie za tydzień. Dość często chodziłem głodny, po prostu nie starczyło nam kasy na jedzenie. Ciuchy które nosiłem były po rodzinie albo z lumpeksu. Wstyd było mi się do tego przyznać. W domu zacząłem znowu rysować, podejrzewam że Jude nigdy nie nosił nic z lumpeksu. Jego ciuchy wyglądały jak z wybiegu zabrane. Zresztą on sam wyglądał jak model. Umówiliśmy się że po lekcjach pójdziemy do jego cioci. Nie miałem odwagi spytać dlaczego nie do niego, zresztą ja też nie za bardzo chciałbym mówić dlaczego nie u mnie.
** **
Następnego dnia w szkole niecierpliwie czekałem końca lekcji. Cały czas myślałem o moim śnie. Śnił mi się Jude, ale jakiś taki inny. Był taki zimny, taki straszny. Patrzył na mnie jak by chciał mi zrobić krzywdę. A on przez wszystkie lekcje siedział i patrzył przez okno. Ciekawe na co patrzał, ciekawe co go tak bardzo interesowało. Może interesowało go słońce, może to co dzieje się na podwórku przed szkołą. Było tysiące możliwości, a odpowiedź znał tylko on. Chłopak który był dla mnie niesamowitą tajemnicą, chłopak którego nie rozumiałem, a tak bardzo chciałbym zrozumieć.
I nadeszła długo oczekiwana chwila, Jude podszedł do mnie i zaczeliśmy iść, On pogrążony w myśleniu o czymś o czym najprawdopodobniej nie miałem pojęcia. Bardzo chciałbym żeby myślał o mnie o nas... Zaraz nie ma żadnego nas!!! Jestem tylko ja no i on ale nie ma żadnego nas. Nie ma i nigdy nie będzie. Zrobiło mi się przykro na tą myśl, ale nie chciałem się przyznać do tego przed samym sobą, a co dopiero przed nim.
Okazało się że mówiąc u cioci miał na myśli kawiarnię swojej cioci. Kawiarnia wyglądała na bardzo drogą. Nie chciałem nawet myśleć ile kosztuje tu moja ulubiona kawa. Na początku musiałem wytłumaczyć że nie rozumiem nic z chemii, znaczy nic z liceum. Jude patrzył na mnie jak na wariata.
-Czyli dobrze że wziąłem książki z pierwszej i drugiej klasy.-Stwierdził wyjmując z torby książki. Popatrzyłem na niego jak na wariata. Po chwili podeszła do nas niska kobieta o brązowych włosach, na jej twarzy gościł piękny uśmiech. Popatrzyła na mnie i na mojego towarzysza.
-Hej Jude dawno cię tu nie było co podać. Dla ciebie i dla twojego kolegi wszystko na koszt firmy.-Powiedziała głaskając chłopaka po włosach. Ten wstał i przytulił kobietę.
-Witaj ciociu.-Powiedział kłaniając się bardzo nisko, oznaczało to że ma do niej bardzo duży szacunek. Siadając popatrzył na mnie.- Ja poproszę herbatę z kawałkami pomarańczy i cytryny.-Powiedział.
-A dla ciebie kochaneczku????-Spytała wesoło kobieta.
-Sok z pomarańczy.-Powiedziałem cicho.
-Do tego naleśniki z wiśniami i truskawkami z bitą śmietaną. - Powiedział Jude. Kobieta odeszła śpiewając cicho jakąś piosenkę.
No i zaczęliśmy się uczyć, to była masakra. Jude mówił do mnie coś o czym nie miałem pojęcia. Ale muszę przyznać wiedział o czym mówi.Po około godzinie Jude popatrzył mi w oczy i powiedział rozbawionym głosem.
-Ty nie masz pojęcia o czym ja mówię prawda.-Bardziej stwierdził niż spytał. Zrobiło mi się strasznie wstyd. Ale co miałem zrobić, po prostu nie rozumiałem chemii.
-Mówiłem ci że jestem noga z chemii...
-Ta z matmy bioli fizyki też. Nauczyciele tych przedmiotów też prosili bym się tobą zajął.-Powiedział a potem zaczął się śmiać. Nigdy jeszcze nie słyszałem takiego pięknego śmiechu.



7 komentarzy:

  1. Ulala widzę, że Jude i jego rodzina mają tutaj jakieś tajemnice... No i czemu akurat Taki ma "pilnować" przystojniaka? Coś mi tu nie gra... i ta scena kiedy Jude wspomina jakąś dziewczynę... no ciekawe jak to się dalej rozwinie? Cieszę się, że zaczyna się coś dziać między chłopakami, nie jest to od razu jakiś wielki skok na przód ale to nawet i dobrze bo kiedy wszystko nie dzieję się jakoś strasznie szybko to można wtedy powoli i dokładnie naprawdę wczuć się w relację między bohaterami :)
    Ach i brakowało w kilku miejscach przecinków i wyłapałam kilka błędów ale naprawdę niewiele, także tak tylko się czepiam hehe ;P Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo między chłopakami zacznie pojawiać się coś więcej. Ale nie od razu coś wielkiego.
      Z tą dziewczyną będzie coś niezwykłego, coś co bardzo zdziwi głównego bohatera.
      Nowy będzie dzisiaj.

      Usuń
  2. Ciekawie się zapowiada to opowiadanie~ Jude Sharp to nie jest przypadkiem gość z Inazuma Eleven? XD * tak się jej od razu skojarzyło* No i nic. Czekam na dalsze rozdziały~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję
      Tak Jude Sharp to wzięłam z IE. Jednak niedługo powiedzmy że to się zmieni.

      Usuń
  3. Kiedy nowy rozdział bo nie wytrzymam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    no pięknie, kim jest Jude tak naprawdę, wszyscy nim pomiatają co jest smutne, ale właśnie może Jude pomoże...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń