wtorek, 29 lipca 2014

4 Atak


Nie ważne co powiecie ja i tak nadal walczę. Mimo że spychacie mnie wciąż w wieczny dół.
Czy to ty???
Coś niezwykłego, piękne światła.
Mam ochotę ukryć się gdzieś tam.



I już umieram przed tobą, i kładę się na twarz.
Ty wymierzaj kare, ktoś taki jak ty.
Chyba coś jest nie tak, chyba.
Chyba spadam w wieczny dół



Ktoś znowu wmawia mi to co tak naprawdę nie jest prawdą. A może to prawda, sam już nie wiem. Moja rodzina to jak wiadomo moi najwięksi wrogowie. Moje marzenia, wieczny ból. Czy to czego najbardziej pragnę, czy kiedyś będę to miał

Twoja twarz jak znak.
Ty sam, to ściąga mnie w dół.
Każdego dnia gdy widzę twą piękną twarz.
Modle się o jakiś znak.
Hipnotyzujesz, chyba odwagi mi brak.
Spadam coraz częściej, chcę czuć twój dotyk, słyszeć głos.
Coraz częściej myślę by wysłać ci jakiś znak.

Mam ochotę wysłać mu jakiś znak, by zdominował mnie w całości. Już teraz robię co tylko zechce. To chyba nie jest dobry znak.
Dzisiaj jedziemy do niego do domu, trochę się boje. Sam nie wiem co robić mam, proszę boga o jakiś znak.
***

Nie wiedziałem co mam zrobić, co powiedzieć jak się zachować. Moje oczy, cały ja nie wiedziałem co zrobić. Stałem przed wielkim domem, chociaż nie to nie był ani dom ani zamek ani nic co potrafiłem opisać. Miejsce to było jak ze snów, piękne tajemnicze z zarazem takie inne. Popatrzyłem na chłopaka stojącego koło mnie. Jude patrzył na to miejsce z czymś co można było nazwać szacunkiem. Odniosłem wrażenie że wzbudza w nim szacunek.
-To twój dom???-Spytałem patrząc mu w oczy.
-Mieszkam tu tylko w wakacje.-Nie zdziwiło mnie to, jechaliśmy tu 8 godzin. Ten przystojny sadysta zgarnął mnie spod szkoły o czwartej rano.
-A w roku szkolnym gdzie mieszkasz??-Spytałem patrząc na ''dom''.
-W hotelu.- Powiedział i zaczął iść w kierunku drzwi. Zrobiłem to samo, nagle usłyszałem szczekanie psów. Rozejrzałem się i zobaczyłem trzy wielkie psy. Biegły prosto na mnie, kilka sekund później poczułem ból w nodze i ręce.
-Kurwa!!!Aaaaa.-Z mojego gardła wydobył się krzyk upadłem na ziemię i zacząłem krzyczeć jeszcze głośniej. Słyszałem czyjś głos, ale przez szczekanie psów nie słyszałem czyj to głos. Poczułem jeszcze kilka ugryzień, ale po chwili ktoś podniósł mnie z ziemi. Oczy miałem zamknięte z bólu. Czułem zapach krwi. Po jakimś czasie poczułem ukłucie w szyje i oddałem się snu.
***
Otworzyłem oczy i poczułem ból w całym ciele, delikatnie usiadłem na łóżku. Znajdowałem się w wielkim pokoju,ściany pomalowane były na jasny brązowy, wszystkie meble zrobione były z jasnego drewna, na ścianach było parę obrazów. Wydawało mi się że już kiedyś je widziałem.
A ja...
Leżałem na wielkim łóżku, dla czterech pięciu osób, samo łóżko było rozmiarów mojego pokoju, Chciałem wstać i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę ż jestem ubrany jedynie w swoje różowe bokserki.
Powoli docierało do mnie co się stało, na ciele miałem kilka mocnych ugryzień. Nie mogłem ich zobaczyć bo ktoś fachowo je za bandażował, co najdziwniejsze nie czułem wogóle bólu.
-Widzę że już nie śpisz.-Powiedział Jude wchodząc do pokoju. Usiadł na łóżku i popatrzył na mnie.
-Gdzie jestem??
-Aktualnie w moim pokoju, widzę że z tobą wszystko dobrze więc wstawaj.-Rozkazał ale ja nie wstałem nawet nie wyszłem z pod kołdry.-Nie bądź taki wstydliwy, widziałem cię w samych bokserkach.
-Kiedy???!!!!
-Ktoś cie musiał opatrzyć, a ciuchy tylko przeszkadzały.-Poczułem jak robię się cały czerwony. Jude zaczął się ze mnie śmiać. -Tam masz garderobę, wybierz coś sobie. Ja przyjdę za jakieś 20 minut, a i radziłbym ci zmienić bokserki bo te są w krwi, znajdziesz tam jakieś nowe.-Powiedział wychodząc. Wstałem i po chwili byłem już w wielkiej garderobie. Pomieszczenie było naprawdę wielkie. Zacząłem poszukiwania jakiś ciuchów które były by na mnie dobre. Wybrałem krótkie czarne spodenki, i białą bluzkę. Udało mi się też znaleźć bokserki, wybrałem sobie ciemne niebieskie.
Gdy wróciłem do pokoju czekał tam Jude, delikatnie uśmiechnął się na mój widok.
Wyszliśmy z jego pokoju i zaczęliśmy iść po schodach, Jude wydawał się o czymś myśleć, ale nie mogłem nawet próbować zgadnąć o czym myśli po prostu był dla mnie zbyt wielką zagadką.
Zaprowadził mnie do wielkiego pomieszczenia które o ile się nie mylę było jadalnią, Gdy tylko usiedliśmy do pomieszczenia weszły dwie kobiety z tacami na których było jedzenie, postawiły po jednej przed nami, zaczęliśmy jeść w milczeniu. Jedzenie było dobre ale wolałem nie pytać co to jest.
-Nauczę cię walczyć.-Oświadczył Jude gdy te same kobiety stawiały przed nami puchary z lodami.
Gdy tylko skończyliśmy Jude zaprowadził mnie do ogrodu, znaczy do miejsca które było ukryte za krzakami, żeby tam wejść trzeba było przejść w czymś co przypominało labirynt z wysokich krzewów. Wolałem sobie nie wyobrażać jak wielki jest ogród wokół całego budynku, widziałem tam parę innych budynków ale o normalnej wielkości. Tam gdzie zaprowadził mnie Jude też był budynek, ten zbudowany był w typowo azjatyckim stylu, Zresztą to samo można było powiedzieć o domu mojego kolegi. Weszliśmy do budynku, i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę że miejsce w którym się znajduje ma kilka set lat.
-Jude mogę o coś spytać???-Popatrzyłem na broń która była za szybami.
-Tak
-Czy twoja rodzina ma jakieś powiązania z władcami Japonii???-Spytałem przerażony patrząc na zbroje które stały koło ściany. Popatrzyłem na Jude'a i wtedy zobaczyłem że wyciąga z jednej gabloty miecz. Przeczytałem podpis na gablocie Tanaka Hana
-Nie po prostu lubimy historię Japonii. Chodź.-Powiedział odkładając miecz, nie wiedziałem jak nazwać tą broń więc przyjąłem że to miecz.
-Kto to był Tanaka???-Popatrzył na mnie.
-Nikt taki.
***
Dwie i pół godziny później leżałem przed budynkiem, nie miałem siły się ruszyć. Wszystko mnie bolało, każdy kawałek ciała.
-Jude siedział koło mnie, bawił się telefonem. Nie rozumiałem dlaczego on ma nadal siłę. Przecież to co robiliśmy było naprawdę ciężkie. Jakiś gość pokazywał nam jak się trzyma miecz i wogóle.
Gdy wróciliśmy do domu, zaczęliśmy grać w PS4, graliśmy w NFS.
Nagle usłyszałem pisk opon , Jude zerwał się z ziemi i podbiegł do okna, zrobiłem to samo. Pod dom podjechał czarny samochód. Jude wybiegł z pokoju i już po chwili był pod domem.
-Co się stało??-Spytał wyraźnie zdenerwowany. Patrzył na łysego chłopaka,z samochodu wysiadł chłopak o jasnych niebieskich włosach.
-Doozy nas zaatakowali, jechaliśmy z kina. Zaczęli strzelać, zerwali pakt, paru naszych nie żyje.-Powiedział.
-Kto z wami jechał???-W głosie Jude'a był strach. Widać bardzo się bał.
-Pańska matka...
***
Siedziałem w salonie u Jude'a. Ten zaś siedział obok mnie na fotelu. Nie za bardzo wiedziałem o co chodzi ale po minie Sharpa widziałem że nie jest dobrze. Widziałem że chłopak bardzo cieszy się że jego matce nic nie jest, ale za razem jest wściekły. Jego matka siedziała obok mnie na dużej kanapie. Kobieta miała długie blond ciemne włosy i niebieskie oczy. Bardzo dobrze mi się z nią rozmawiało.
-Taki zaraz ktoś zawiezie cię do domu.-Powiedziała mama Jude'a i popatrzyła na mnie z troską.
Kilka minut później siedziałem w samochodzie zaraz mieliśmy ruszać gdy ktoś otworzył drzwi od strony kierowcy.
-Ja go zawiozę.-Powiedział Jude i po chwili jechaliśmy tylko we dwoje.
-Zawieź mnie pod szkołe.-Powiedziałem gdy wjechaliśmy do miasta, Jude jednak się mnie nie słuchał. Jechaliśmy cały czas głównymi ulicami, tak jak by chłopak bał się jechać bocznymi. Zatrzymaliśmy się przed dużym hotelem.-Jude czemu mnie tu przywiozłeś??
-Nie wracasz do domu.
-Czemu???!!-Byłem mega na niego zły co on sobie wyobrażał.
-Widzieli cie ze mną. Jesteś teraz w niebezpieczeństwie.-Wytłumaczył i wysiadł z samochodu. Otworzył drzwi z mojej strony i siłą zmusił mnie do wyjścia z samochodu. Kluczyki dał jakiemuś gościowi i weszliśmy do środka. Hotel był niezwykle ekskluzywny. Podszedł do recepcji i wziął kluczyk od pokoju. Widać musiał zadzwonić do hotelu kiedy ja spałem w aucie.
Weszliśmy do pokoju 501, od razu domyśliłem że to bardziej mieszkanie do wynajęcia.
-Ne, powiedziałem nie!!!-Zacząłem się szarpać. Jude zaprowadził mnie do pokoju a ja nie chciałem nie chciałem się ukrywać nie było takiej potrzeby.-Ja nie chce ja chcę do domu!!!-I wtedy Jude chyba nie wytrzymał, rzucił ,mnie na łóżko i wbił się w moje wargi, moje ręce położył nad moją głową. Nie wiedziałem co mam zrobić, on tak cudnie całował. Delikatnie zacząłem oddawać pocałunek, jego ręce wślizgnęły się pod moją bluzkę. Odsunął się trochę, popatrzyłem w jego oczy, moje palce delikatni dotknęły jego oczu i wyjęły soczewki. Jego oczy były takie piękne, nigdy nie widziałem tak cudnego niebieskiego. Za to jego ręka leżała na moim brzuchu a druga delikatnie dotykała mojego policzka. Znów się nachylił i delikatnie mnie pocałował. Zawiesiłem ręce na jego karku i przyciągnąłem go bliżej siebie. Oderwał się od moich ust i przeniósł się na moją szyje, delikatnie ją całował. Po jakimś czasie jak gdyby nigdy nic wstał i wyszedł z pokoju. A ja leżałem na łóżku, i nie wiedziałem co mam robić.

4 komentarze:

  1. Fajnie piszesz, ale nie porzuć tego bloga tak jak wiekszość to robi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. wiesz ty co w takim momencie ja chce dalej proszę

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    końcówka cudowna, Jude to mafia, coraz ciekawiej się robi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń